Q: Przyjaciel jest maratończykiem. Mówi, że modli się biegnąc i dociera do miejsca spokoju, gdzie zdają się płynąć mile i nie jest ich świadomy. Chciał wiedzieć, czy zawsze trzeba siedzieć, żeby to była Modlitwa Głębi. A może pytał, czy osiągnął stan kontemplacji. Powiedziałem mu, że nie wiem, że może mieć „biegaczy haj”. Jednak sposób, w jaki zadał to pytanie, sprawił, że pomyślałem, że dzieje się z nim coś innego. Wiem, że prawdziwe kontemplacyjne rzeczy przytrafiają nam się, gdy nie śpimy, a nie siedzimy, jak doświadczenie Mertona 4th i Walnut.
A: Wszystkie dyscypliny mają wytyczne i określone cele. Postawa modlitwy głębi może być przyrównana do naszego Pana, który myje nasze stopy; Widzę w tym szansę, by służyć, a nie Bóg, który musi nas ścigać. To okazja do otrzymania. Biegacz może oczywiście modlić się aktywną modlitwą w rytm swojego biegu i wyrażać zgodę na obecność i działanie Boga, ale nie byłaby to Modlitwa Głębi. Bardziej przypominałoby to kontemplacyjny spacer, który odbywamy na intensywnych rekolekcjach. Mam nadzieję, że ta bardzo prosta odpowiedź będzie pomocna. Błogosławieństwa, ks. Carl