Porzucenie wszelkich wyobrażeń o Bogu

 

Q: Nieunikniony koniec procesu odpuszczania wymaga porzucenia wszelkich idei na temat Boga, łącznie z wiarą w Boga. Mamy więc do czynienia z paradoksem lub koanem: osiągnięcie celu poprzez rezygnację z celu lub zaprzeczenie jego istnieniu, co ostatecznie powoduje powrót do prymatu po prostu bycia. Wielokrotnie znajduję się w obliczu faktu, że nie mogę nic wiedzieć o Bogu. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że Bóg jest Bytem, ​​a Byt jest Bogiem. Reszta jest milczeniem. Czy mam tu jakiś sens, czy też zgubiłem drogę?

A: Dziękuję za Twoje pytanie! Jestem pewien, że wiele innych osób w tej społeczności również może zastanawiać się nad czymś w tym stylu. Nasza Modlitwa Głębi jest praktyką odpuszczania i pomaga nam przygotować się na przebudzenie na dar kontemplacji. Kiedy mówisz o „po prostu byciu”, brzmi to tak, jakbyś przeżywał chwile kontemplacji. Twoja modlitwa przynosi owoce i prawdopodobnie znajdzie odzwierciedlenie w innych obszarach twojego życia. A twoja dotychczasowa droga obejmuje, jak napisałeś, uświadomienie sobie, że nadszedł czas, aby porzucić wszelkie wyobrażenia o Bogu.

Thomas Keating napisał kilka pięknych rzeczy na temat doświadczenia kontemplacyjnego w: Refleksje na temat niepoznawalnego, szczególnie w eseju pod tym tytułem (rozdział 11), który może do ciebie przemawiać.

„Poszukiwacze rezonują z dźwiękiem czystej ciszy, którą zapewnia otwarcie wewnętrznego oka wiary. …Wspólną więzią poszukiwaczy jest stawanie się jak spokojne jezioro, w którym odbija się błękit nieba, w którym wszystkie zmarszczki zlewają się z powierzchnią jeziora jako całości. Jezioro może wtedy odbijać błękit nieba, które jest nieograniczone we wszystkich kierunkach – wysokość, długość, głębokość i szerokość.

Podąża za tym słowami:

„Przebudzenie do kontemplacyjnego wymiaru życia jest lepszym określeniem niż odkrywanie, co sugeruje szukanie na zewnątrz siebie tego, co jest już obecne w nas... Tradycja chrześcijańska utrzymuje, że kontemplacja jest czystym darem. Trzeba jednak podkreślić, że jest to prezent, który zostało już dane".

Cóż za piękne przypomnienie, że nie szukamy niczego poza sobą; zostało w nas zasiane od samego początku. Zamiast próbować osiągnąć jakiś konkretny stan czy doświadczenie, jesteśmy bardziej jak spokojne jezioro, w głębi odzwierciedlające nieskończoność, niepoznawalność. Na końcu tego eseju bezpośrednio odnosi się do Twojego punktu widzenia na temat Boga:

„Najwyższym doświadczeniem Boga jest brak doświadczenia. To tylko is. Nie widzimy już oblicza Chrystusa, ponieważ w jakiś sposób staliśmy się tym obliczem. A dokładniej, Chrystus stał się naszą szczególną formą: „Umarliście, a życie wasze jest ukryte z Chrystusem w Bogu”. (Kolosan 3:3).’”

Jest w tych fragmentach wiele treści i jeśli poświęcimy czas na przeczytanie ich na głos i zabranie na Lectio Divina, być może odkryjemy więcej na temat tego, co dla nas w nich kryje się. W obecnym kontekście Adwentu znajduję w nim bogate przesłanie o byciu nosicielką Boga, tak jak Maryja, w sposób, którego możemy nawet nie pojąć. O co więcej Bóg może nas prosić w tym sezonie?

Dodam tutaj jeszcze kilka przemyśleń na temat Twoich komentarzy. Po pierwsze, nie jestem pewna, czy proces odpuszczania faktycznie się zakończył – przynajmniej z mojego doświadczenia i tego, co przeczytałam. Z wyjątkiem bardzo rzadkich osób, wszyscy mamy coraz bardziej subtelne rzeczy, od których możemy się uwolnić: nie tylko poczucie tego, kim według nas może być Bóg, ale także nas samych, bez względu na to, jakie mamy utożsamienia. Identyfikacja ta może nawet obejmować poczucie bycia ludźmi duchowymi lub kontemplacyjnymi, kompetentnymi lub kochającymi, lub czymkolwiek innym, do czego chcielibyśmy być. Jak Keating powiedział wcześniej w tej samej książce: „Porzucenie wszelkich form własnej tożsamości lub refleksji jest naturą czystej świadomości: poddać się Bogu takimi, jakimi jesteśmy i poddać się Bogu takim, jakim jest Bóg”. (str. 70)

Tak naprawdę nie mówimy o odpuszczeniu sobie ogromnego „niczego” – naszą podstawową intencją nadal pozostaje, aby powiedzieć Bogu „tak”, jak zrobiła to Maryja i wiele innych osób, ale kiedy już to zaoferowaliśmy, odpuszczamy nawet to. Nasza intencja cicho trwa głęboko w świadomości duchowej, wyłaniając się z boskiej świadomości w centrum i całkowicie z nią zjednoczona.

Na koniec dobrze jest pamiętać, że w czasie naszej Modlitwy Głębi są chwile, kiedy głębiej pogrążamy się w poczuciu „po prostu bycia”, o którym mówi ojciec Thomas, a innym razem możemy nieustannie odpuszczać różne myśli. Obydwa są cenne i oba pielęgnują głębszą więź z Ostateczną Rzeczywistością. Jak wspomniałeś, chcemy tutaj odpuścić sobie nawet bramkę. Ofiarujemy naszą intencję i odpuścimy i odpoczniemy w byciu, jak mówisz, a to prawdziwe Bycie zajmie się wszystkim innym.

Dziękuję bardzo za udostępnienie i błogosławieństwa na Twojej drodze!!

Radość Andrews Hayter