„Błogosław ich i przemień mnie”

 

Q: To pytanie odnosi się do właściwej procedury dla grupy wykonującej Modlitwę Głębi. Nasz lider zaczyna od obejścia kręgu i sprawdzenia, jak radzi sobie każda osoba. Następnie mamy krótkie czytanie psalmu, po czym wykonujemy pierwsze 20-minutowe posiedzenie, po którym następuje 2-minutowy spacer medytacyjny wokół kaplicy, a następnie wykonujemy drugie 20-minutowe posiedzenie. Na koniec odmawiamy „Ojcze nasz”, po czym członkowie mogą swobodnie ofiarować swoje intencje w modlitwie, jak w modlitwie wstawienniczej. W tym czasie sprawy mogą stać się polityczne, modląc się o wszystkie problemy świata, a także nasz rząd i pewne nierozstrzygnięte sprawy. Nie wdajemy się w dyskusję, ale może ona wzbudzić we mnie pewne uczucia, które są sprzeczne z tym, co powiedzieli niektórzy komentatorzy. Nic nie mówię ani nie kwestionuję tego, co powiedziała ta osoba, ale jest to irytujące. Co o tym sądzisz i o pomyśle odprawy z każdym członkiem na początku? Czy to mija się z celem Modlitwy Głębi? Dziękuję za każdą odpowiedź.

A: Dziękujemy, że skontaktowałeś się z nami w sprawie tego, co Twoja grupa modlitewna uwzględnia w swoich spotkaniach. Kolejność, którą wymieniłeś: zameldowanie, cicha modlitwa, spacer kontemplacyjny, cicha modlitwa, po której następuje Modlitwa Pańska i czas modlitwy wstawienniczej, jest bardzo powszechnym schematem spotkań Modlitwy Głębi. Jednym z celów takiego spotkania jest budowanie wspólnoty nie tylko poprzez ciszę, ale także zgodnie z życzeniem grupy poprzez dwie praktyki, o które pytałeś – zameldowanie na początku i czas modlitwy wstawienniczej na końcu. Nie przeszkadza to w naszej wspólnej cichej modlitwie, chyba że ktoś na to pozwoli.

Kiedyś uczestniczyłem w intensywnych rekolekcjach w New Jersey i miałem to samo pytanie dotyczące dzielenia się po długich okresach Modlitwy Głębi. Mieliśmy dni ciszy, a następnie ostatniego dnia rekolekcji oglądaliśmy wideo, aby ludzie zareagowali poza swoim fałszywym „ja” na jednego z ks. Nauki Tomasza. Zastanawiałem się, jak to jest dobre? Jak mogli tak długo potykać się w Bożej obecności i tak mało czasu poświęcić na powrót do fałszu? Następnie mój mentor ks. Carl Arico powiedział mi coś w stylu: „To jest ich lekcja, aby pamiętać, że fałszywe ja jest blisko”. Uświadomiłem sobie, że niezależnie od tego, jak bardzo się modlimy, nasz wzrost w Miłości jest procesem powolnym, a nasze emocjonalne programy szczęścia będą wyrażać się nawet w chwilach, które uważamy za najświętsze.

Możemy nie zgadzać się z modlitwami wstawienniczymi, które wnoszą nasi koledzy z grupy modlitewnej, ale to jest nasz wewnętrzny problem, a nie ich. Ktoś może nie „zgodzić się” z naszą modlitwą wstawienniczą, ale to jest jego problem, a nie nasz. Przykładem możliwości przebywania z innymi bez względu na ich wyobrażenie o Bogu, wzrost w Miłości czy to, co jest dla nich ważne, może być wiele nabożeństw innych, w których ja osobiście nie mogę uczestniczyć w mojej wspólnocie kościelnej. Chciałbym, żeby w kaplicy panowała cisza, ale doszedłem do miejsca, w którym zdaję sobie sprawę, że wypowiadane modlitwy mogą na mnie spływać, błogosławiąc mnie tak samo, jak nasze myśli w Modlitwie Głębi płynące w dół rzeki. Pojęcie Boga, jakie ma każdy, jest ważne i wyjątkowe i nie ma nic wspólnego ze mną.

Proszę, weź pod uwagę, że irytacja, jaką odczuwasz w związku z komentarzem lub modlitwą podczas spotkania grupy lub w dowolnym momencie zwykłego życia, wynika z tego, że Bóg zwraca ci uwagę na coś, co może wymagać uzdrowienia, przebaczenia lub nawet uczczenia. ks. Tomasz miał takie powiedzenie o wesołym podejściu do naszych myśli. Irytacja jest myślą. Kiedy zauważam irytującą myśl w codziennym życiu i angażuję się w nią, mówię w duchu: „Znowu, Lee”. Następnie proszę Boga, aby „pobłogosławił ich i przemienił mnie”. Kiedy proszę o zmianę w sobie, nie chodzi o to, żebym zgodził się z punktem widzenia drugiej osoby, ale o zmianę mnie, abym zaakceptował tę osobę taką, jaką jest w Bogu, jednocześnie akceptując siebie w całym jej fałszu i chwale.

Biorąc to wszystko pod uwagę, ważne jest, aby grupa akceptowała każdego członka i pamiętała, że ​​nie wszyscy jesteśmy tacy sami. Grupy modlitewne rozpadły się, ponieważ przyjęły to, co nazywam osobowością. Osobowość grupy Modlitwy Głębi powinna być jedną z benedyktyńskich wartości przyjmowania Chrystusa w każdym i bycia pokornym w naszej relacji z Bogiem.

Daj mi znać, czy było to pomocne lub masz jakieś pytania.

Pokój i miłość dla Ciebie i Twojej grupy.
Leslee Terpay’a