Chodzi o to, co Bóg ma dla ciebie w zamyśle

Opening Minds, Opening Hearts Podcast Sezon 2 Odcinek 2 z ks. Justina Laniera

 
Tytuł odcinka: Chodzi o to, co Bóg dla ciebie planuje 

„Jego (ojciec Thomas) wizja wspólnoty i Organizacji Pomocy Kontemplacyjnej obejmowała spotkania grupowe i szkolenia grupowe. Chciał także zgromadzić ludzi kontemplacyjnych bez żadnego planu”. - Ojciec Justin Lanier

W dzisiejszym odcinku witamy księdza Justina Laniera, księdza biskupiego. Urodził się w Luizjanie i dorastał w Delaware, gdzie uczęszczał do kościołów metodystów i episkopatów. Ojciec Justin przyjął święcenia kapłańskie i aż do ich śmierci w 2018 roku uczęszczał do klasztoru trapistów w kościele św. Benedykta w Snowmass pod kierunkiem opata Josepha Boyle'a i ojca Thomasa Keatinga. W ramach swojej formacji odbywał także szkolenie w klasztorze zen w Japonii i od jakiegoś czasu zna Organizację Pomocy Kontemplacyjnej. W tym odcinku skupimy się na poszerzającej się wizji wspólnoty Pomocy Kontemplacyjnej.

 

„Nie musisz spędzać każdej godziny na modlitwie głębi, ale dzięki temu rozpoznałem aspekt praktyki z chwili na chwilę i nauczyłem się odmawiać modlitwę podczas pracy”. - Ojciec Justin Lanier 

 
W tym odcinku
  • Ojciec Justin opowiada o tym, jak zaczął Modlitwę Głębi i jak ukształtowało się jego życie duchowe. Prawie śmiertelny wypadek w piłce nożnej pomógł mu uświadomić sobie, co jest dla niego ważne i za co warto umrzeć – jedność z Bogiem. Wkrótce potem wziął udział w rekolekcjach z księdzem Thomasem Keatingiem i to doświadczenie odmieniło jego życie. 
  • Dzieli się niektórymi naukami, które ojciec Thomas pomógł mu przepracować i lepiej zrozumieć Modlitwę Głębi i jego duchową podróż. Ojciec Justin podziela pogląd, że samo życie ma aspekt kontemplacyjny. 
  • Ojciec Justin opowiada o warunkach odosobnień i o tym, jak może pomóc poddaniu się w rozpoczęciu otwierania się i pozostaniu otwartym. Umysł jest spokojny, nie reagujesz na swój strumień myśli, jesteś poddany, nie zastanawiasz się ani nie rozmawiasz ze sobą, nie chwytasz myśli, a serce jest otwarte na Boskość.
  • Omawiamy, w jaki sposób można praktykować poza klasztorem oraz wizję ojca Thomasa dotyczącą założenia wspólnoty, do której można wracać w celu pogłębienia naszej praktyki. 
  • Zastanawia się nad parafią w kulturze zachodniej. Rozmawiamy o jego miejscu, znaczeniu i o tym, jak parafia może być jednocześnie szpitalem i szkołą medyczną, ponieważ zapewnia zarówno uzdrawianie, jak i nauczanie.
  • Ojciec Justin zostawia nas z pytaniem: „Jaką praktykę ostatecznie wykonujesz przy ostatnim oddechu? Jaka jest twoja praktyka, kiedy jesteś na łożu śmierci?”

„Parafia jest często symbolem miejsca, do którego się udajesz, gdy jesteś w potrzebie duchowej. Niezależnie od tego, czy szukasz, czy jesteś załamany, czy też jesteś już u kresu sił, przychodzą ludzie na każdym etapie życia, na każdym etapie życia i o różnym stanie zdrowia i choroby. Nikt nie musi płacić za wstęp, to nie jest klub. Nie tylko ksiądz, ale ta wspólnota jest do Twojej dyspozycji… Aby osoba kontemplacyjna mogła być obecna w środowisku parafialnym, musisz działać świadomie. Parafia może zabrać całą twoją energię, jednak o wiele ważniejsze jest, aby robić to z miejsca oddania. To jest dzieło Ducha.” - Ojciec Justin Lanier

 

Aby dowiedzieć się więcej na temat wskazówek ojca Thomasa Keatinga dotyczących służby i zasad, odwiedź stronę www.contemplatoutreach.org/vision 

 
Aby połączyć się z ks. Justina Laniera 
Aby połączyć się z nami dalej:  

Drugi sezon Opening Minds, Opening Hearts powstał dzięki grantowi Fundacji Zaufanie do procesu medytacji, fundacja charytatywna zachęcająca do medytacji, uważności i modlitwy kontemplacyjnej.

Producentem tego odcinka Opening Minds, Opening Hearts jest firma Crys & Tiana LLC www.krysandtiana.com

 
				
Otwieranie umysłów, otwieranie serc EP nr 2: Chodzi o to, co Bóg ma dla ciebie w zamyśle z ks.  Justin Lanier [zaczyna się radosna muzyka] Colleen Thomas [00:00:02] Witamy w Opening Minds, Opening Hearts, podcaście o przemieniającej praktyce Modlitwy Głębi.  W każdym odcinku będziemy rozmawiać z Friends of Contemplative Outreach o ich osobistej praktyce.  Posłuchaj, jak nasi goście dzielą się przemyśleniami na temat nauk księdza Thomasa Keatinga, jak praktyka ta wpływa na ich pracę w świecie oraz swoimi przemyśleniami na temat tego, jak Modlitwa Głębi łączy się z żywymi tradycjami kontemplacji i medytacji.  Jesteśmy twoimi gospodarzami, Colleen Thomas.
 Mark Dannenfelser [00:00:35] I Mark Dannenfelser.
 Colleen Thomas [00:00:36] Osoby praktykujące Modlitwę Głębi i osoby poszukujące życia kontemplacyjnego, które uwielbiają mówić trochę za dużo o tym, jak praktyka modlitwy kontemplacyjnej przekształca nasz świat wewnętrzny i zewnętrzny.  Mamy nadzieję otworzyć wam drzwi do głębszego zgłębienia tej potężnej praktyki Modlitwy Głębi.
 [kończy się wesoła muzyka] Colleen Thomas [00:01:00] Witamy w podcaście Contemplative Outreach, Opening Minds, Opening Hearts.  Jestem Colleen Thomas.
 Mark Dannenfelser [00:01:08] A ja jestem Mark Dannenfelser.
 Colleen Thomas [00:01:10] Jak się masz?
 Mark Dannenfelser [00:01:11] Dobrze znów tu być, Colleen.  Robię dobrze.  Jak się masz?
 Colleen Thomas [00:01:15] Jestem dobra.  Cieszę się, że mogę wrócić na kolejną rozmowę.
 Mark Dannenfelser [00:01:20] Tak.  Jestem dziś szczególnie podekscytowany możliwością porozmawiania z naszym gościem o rozwijającej się i rozszerzającej wizji ewangelizacji kontemplatywnej oraz o tym, jak to wszystko się potoczyło.  Tak, przyglądaliśmy się tej pierwszej zasadzie w Zasięgu kontemplatywnym.  Kierujemy się tymi zasadami, a ta mówi o tym, że Contemplative Outreach to rozwijająca się społeczność z poszerzającą się wizją.  A następnie mówi również, że ma pogłębiającą się praktykę Modlitwy Głębi i stara się służyć zmieniającym się potrzebom chrześcijańskich kontemplatystów.  Zatem dzisiaj skupiamy się na rozwijającej się społeczności i poszerzającej się wizji, prawda?
 Colleen Thomas [00:01:59] Myślę, że to ważne.  Słyszę ewoluującą społeczność i wtedy myślę o tym, skąd i z czego ewoluuje?  Czym jest ta społeczność?  Jaka była rozwijająca się wizja?
 Mark Dannenfelser [00:02:11] Tak, być może dzisiaj przyjrzymy się temu trochę, począwszy od początków, historii ewangelizacji kontemplatywnej.  Zdecydowanie chcielibyśmy usłyszeć więcej od naszego gościa na temat księdza Thomasa Keatinga i jego wizji.  I myślę, że ten gość, którego dzisiaj mamy, jest do tego idealną osobą.  Może więc zacznę go przedstawiać naszym słuchaczom.  Dziś będziemy rozmawiać z księdzem ks.  Justin Lanier, ksiądz biskupi.  Justin urodził się w Luizjanie, dorastał w Seaford w stanie Delaware.  Uczęszczał do kościołów metodystycznych i episkopalnych.  Przyjął święcenia kapłańskie w tradycji biskupiej.
 Justin pracował jako proboszcz w kilku różnych parafiach.  Oprócz uczęszczania do seminarium w celu przygotowania się do kapłaństwa, formacja duchowa Justyna obejmowała także pobyt w klasztorze trapistów św.  Benedykta w Snowmass w Kolorado, gdzie przebywał pod kierunkiem opata Josepha Boyle’a, a także kierownictwem duchowym ojca Thomasa Keatinga.  Justin nadal był prowadzony przez tych dwóch mężczyzn aż do ich śmierci w 2018 roku.  W ramach swojej formacji opat Józef wysłał także Justina na szkolenie w klasztorze zen.  To doprowadziło go do Kioto w Japonii, gdzie wstąpił do klasztoru szkoleniowego.  Justin zna Organizację Pomocy Kontemplacyjnej od dłuższego czasu.  To prawdziwa radość, że jesteście dzisiaj z nami.  Justynko, witaj.
 Ks.  Justin Lanier [00:03:43] Dzięki.  Jestem bardzo podekscytowany, że tu jestem.
 Colleen Thomas [00:03:46] Ja też, Justin.  Byłem tym podekscytowany od chwili naszej pierwszej rozmowy, czyli nie tak dawno temu na Zoomie.  To była dla mnie bardzo przemieniająca rozmowa.  Szkoda, że ​​nie nagraliśmy tego, bo upuściłeś kilka perełek.
 Ks.  Justin Lanier [00:04:06] Och, stary.  Cóż, za każdym razem, gdy rozmawiamy, możesz po prostu nagrać płytę.  Moja pamięć nie jest zbyt dobra w tym, co mówiłem, ale czasami duch się porusza i zostaje to przyjęte.  To wspaniale.
 Colleen Thomas [00:04:16] Nie, tak właśnie było.  Właściwie to robiłem notatki, rozmawiając z tobą i przyglądałem się, jak się do tego przygotowywali.  Czasami zabawne jest, gdy rozmawiasz z osobą prawdziwie kontemplatywną. Wydaje ci się, że po prostu rozumiesz, co jest dla ciebie w tym momencie przeznaczone i ufasz, że to zadziała.  Bo patrzę na te notatki i zastanawiam się, o czym rozmawialiśmy?  Ale to było bogate i, człowieku, to jest we mnie.  Jestem więc pewien, że nasi goście, nasza publiczność, słuchając Was dzisiaj, będą mieli podobne doświadczenia, a my chcemy o wiele porozmawiać.  Ale najpierw chcemy usłyszeć od ciebie, o czym zapraszamy wszystkich naszych gości do rozpoczęcia rozmowy, czyli o tym, jak po raz pierwszy zacząłeś praktykować Modlitwę Głębi i jak Modlitwa Głębi ukształtowała twoje życie duchowe w czas i jak to trwa.
 Ks.  Justin Lanier [00:05:14] Kiedy dorastałem w Seaford w stanie Delaware, było tam dość wiejsko.  Jest teraz mniej wiejsko, jak chyba wszędzie.  Ale najbliższy rodzaj kontemplacji, jaki mieliśmy, to sztuki walki.  Zajmowałem się więc wieloma sztukami walki, szczególnie stylami japońskimi, karate, a następnie walką na miecze i Aikido.  Ale tak naprawdę nie jestem wojownikiem.  Niektórzy z moich kumpli, którzy byli w szkole karate, później zostali żołnierzami, żołnierzami piechoty morskiej i tak dalej.  A ja na to: tak, tak.  Ale wiedziałem, że prawdopodobnie kiedy miałem 16 lat, miałem nastawienie bardziej w stylu hura i to było podczas meczu piłki nożnej.  I złamałem czaszkę, bo podskoczyłem, oddałem główkę, uderzyłem piłkę, a ten drugi koleś walnął mnie w skroń i znokautował.
 Nawet o tym nie pamiętaj.  Ale widziałem wideo.  Na filmie widać także występ drużyny przeciwnej.  Moja mama wspina się na ten płot, przeskakuje ten dwumetrowy płot i biegnie przez niego.  Można ją zobaczyć w tle wyglądającą jak Spider-Man.  W każdym razie lekarze powiedzieli: stary, prawie umarłeś na meczu piłki nożnej.  A ja na to: Nie mam ochoty umierać dla piłki nożnej.  Już wtedy zainteresowałem się jednostką sił specjalnych i na zagłówku dostałem niedawno trzy książki.  Jednym z nich były pokazy „Kazania mistrza Eckharta z języka niemieckiego”, „Obłok niewiedzy” i „Julian z Norwich”.  Myślę, że zjadałem to wszystko i pomyślałem: za co jestem gotowy umrzeć?  Cokolwiek to jest, człowiek jest z Bogiem.  W ten sposób mnie zapisałeś.  I tak myślę, że miałem około 16 lat.
 A kiedy dotarłem na Uniwersytet Delaware, natknąłem się na warsztaty prowadzone przez księdza Thomasa Keatinga w Butler w Ramsey w stanie New Jersey, zdaje się.  I poradziłem sobie, miałem stypendium w wysokości 50 dolców miesięcznie od jednego z moich wujków.  Bóg go kocha za rzeczy, których nie można dostać w jadalni.  Więc wziąłem 50 dolców i kupiłem bilet, bilet autobusowy z Delaware do Ramsey w stanie New Jersey, szkoły dla chłopców im. Ks. Bosko.  I zadzwoniłem wcześniej i zostałem w rezydencji z braćmi.  I nie wiedziałem, że ojciec Thomas był na końcu korytarza.  A przed wyjściem poszedłem do Refactory i zrobiłem kilkanaście kanapek.  I to było jedzenie, które zabrałem ze sobą w podróż.  To było wprowadzenie do Modlitwy Głębi.  Czytałem tę stronę i jest w okolicach 96, więc internet jest świeży.
 Do tego czasu odbyłem także pewien trening zazen.  Jeżdżę autobusem, dojeżdżam na miejsce, zatrzymuję się u braci.  Następnego dnia wszyscy jesteśmy w tym audytorium i przypomina to pogawędkę i trochę przekomarzania się.  I nagle cała atmosfera się zmienia.  I coś we mnie, podobnie jak środek ciężkości, właśnie opadło do środka ziemi.  I pomyślałam, i zaczynam się zastanawiać, co się właśnie stało?  A potem widzę, jak ojciec Thomas idzie swoim ponadmetrowym wzrostem przejściem między rzędami i przechodzi tuż obok mnie.  I pomyślałem: tak właśnie było.  To był ten facet, tam.  To jest antena dla tej grawitacji.  Pomyślałem: stary, czegokolwiek uczy ten facet.  Jestem gotowy.  Zapiszmy mnie.  Następnie nauczał niektórych aspektów Modlitwy Głębi.
 Myślę, że Gail Fitzpatrick-Hopler też tam była, więc ona też tam była.  I o tak, było dziko.  Pomyślałem: to jest genialne.  A ja byłem studentem filozofii.  A do tej pory studiowałem, jeśli mogę powiedzieć, studiowałem.  Czytałem Meistera Eckharta w The Cloud przez kilka lat.  To jeszcze nie było realne, ale kiedy Thomas przechodził obok, pomyślałem: ten facet to mistrz Eckhart, a ten tutaj to chmura nieznanego autora.  Cokolwiek się tutaj dzieje.  Spotkałam go po tym wszystkim.  Pracowałem dla braci, przesuwałem stoły i inne rzeczy związane z moim pobytem.  I tak jesteśmy w rezydencji, na wybiegu, czy jak tam to nazywają.  Zeszłam na dół i zobaczyłam księdza Thomasa i bardzo mu podziękowałam za te cudowne warsztaty.
 I naprawdę miał wtedy syndrom chronicznego zmęczenia.  Dlatego wstawał z łóżka tylko na kilka godzin dziennie.  I tak się złożyło, że złapałem go w momencie, gdy był na nogach, jak sądzę.  Powiedziałem mu więc, że jestem zainteresowany życiem kontemplacyjnym.  Interesuje mnie trening kontemplacyjny.  A on na to: „No cóż, powinieneś przyjechać do klasztoru”. A ja na to, genialnie, „Mamy wspaniałe ciasteczka”. A ja pomyślałem: co ciasteczka mają z czymkolwiek wspólnego?  Ale kiedy tam dotarłem, jedzenie było dość mdłe.  Niech Bóg błogosławi Charliego i Benito, ale to jedzenie było mdłe i w całości wegetariańskie, więc i tak nie mieli za dużo pracy.  Ale ciasteczka, jeśli pełniłeś obowiązki związane z ciasteczkami, w zależności od tego, kto był odpowiedzialny, do miski mnichów mogło trafić wiele odrzutów, co oznaczało, że możesz zjeść ciasteczka później.  I byli bardzo pomocni, bo miałeś dużo mleka.  Można było zjeść dużo mleka, a jeśli były ciasteczka, było to bardzo pomocne.  Kiedy przyjąłem Modlitwę Głębi, przyjąłem także zaproszenie do życia monastycznego.  A ja już o tym myślałem i oglądałem różne domy klasztorne.  Ale kiedy poznałam Thomasa i kiedy otrzymałam zaproszenie, właśnie tam poszłam.
 Mark Dannenfelser [00:11:11] Tak.  Kiedy to było?  Kiedy przeniosłeś się do klasztoru?
 Ks.  Justin Lanier [00:11:16] Żeby nie przyjęli mnie od razu, bo byłem za młody.  Myślę, że chcieli, żebym miał 20 lub 21 lat.  Napisałem więc do nich, przeszedłem przez cały proces i przeszedłem na katolicyzm.  I to zaczęło ukierunkowywać moje studia także na studia teologiczne.  I myślę, że zgłosiłem się do niego w 1999 r., bo to był cały Y2K.
 Colleen Thomas [00:11:42] Tak.
 Ks.  Justin Lanier [00:11:43] Upewnij się, że masz całą bieliznę w porządku, bo po apokalipsie drugiego roku nie będziesz już mieć nic więcej.
 Mark Dannenfelser [00:11:52] Nie zdawałem sobie sprawy, że ludzie chodzą do klasztorów, żeby uniknąć Y2K.
 Ks.  Justin Lanier [00:11:57] Tak.  Myślisz, że to miejsce niewiele się zmieniło od długiego czasu.  Co więc się stanie?  Mieliśmy własne generatory.
 Mark Dannenfelser [00:12:06] Ale nie zamierzałeś tam tak po prostu spędzać czasu.  Zobowiązałeś się.  Mam na myśli, że byłeś, czasami nazywają to nowicjuszem, prawda?  Oficjalne wejście do klasztoru.  To było?
 Ks.  Justin Lanier [00:12:19] Próbowałem więc zrobić oficjalne wejście.  Kiedy po raz pierwszy się zaangażowałem, był to okres, w którym formalnie nie można było przyjąć aborcji, jeśli nie było się wolnym od długów.  Nie trzeba dodawać, że w klasztorze było bardzo niewielu chłopaków w moim wieku.  Następni goście w górę, około 55, byli następnym najmłodszym facetem.  Bo wszyscy mieliśmy długi.  Tak, ale naprawili to później.  Ale wtedy było już dla mnie za późno.  Moje powołanie już minęło, okno minęło.  Więc kiedy wszedłem, pomyślałem: tak, wchodzisz na trochę czasu.  Wydaje mi się, że przyszedłem na jakiś miesiąc, a potem sprawdzają i jeśli pasują, zapraszają cię ponownie.  Byłem tam przez około miesiąc.  Wyglądały dobrze.
 Wchodź.  Przeprowadziłem się w 99 roku i byłem tam przez około rok, zanim pojawił się Abbott, to było dobre rozwiązanie.  Wszystko wygląda świetnie.  Jesteś mądrym facetem.  W końcu zamierzasz studiować do kapłaństwa, wygląda na to, że będziesz musiał ukończyć studia licencjackie.  To nie jest prostsze.  Więc po roku wróciłem na Uniwersytet Delaware, a kiedy wyszedłem, Joe powiedział: „Wróć na tak długo, jak chcesz”.  Zostań tak długo, jak chcesz, w dowolnym momencie.  I tak chodziliśmy tam i z powrotem.  W tym momencie kontaktowałem się z nim, myślę, że może raz w miesiącu.  Kiedy więc wszedłem, także Tomasz był moim dyrektorem, moim kierownikiem duchowym, był to mój pierwszy rok w klasztorze.  Odmawiałem Modlitwę Głębi już od trzech lat.
 Ale potem uczyłem się bardziej subtelnych punktów, spotykając się z Thomasem raz w tygodniu, czasem trzy razy w tygodniu, chyba że był w podróży.  Muszę z nim pracować.  Bardzo dużo z nim pracowałem, co było dobre, ponieważ byłem tym prawdziwym tępakiem, co stanowi świetny przykład.  Zatem siedzicie w Modlitwie Głębi i macie myśli, ale nie jesteście nimi zaangażowani.  Zaraz zejdą na dół.  I teraz wiem, że po prostu pozwoliłeś im przejść obok.  Ale przez chwilę pomyślałem, że na pewno nie muszę mieć żadnych myśli.  Więc za każdym razem, gdy pojawiała się jakaś myśl, rozbijałem ją świętym słowem.  Więc sprawa się rozeszła, święte słowa, święte słowa.  Po prostu nie trwało to długo, bo Thomas to odebrał i pomyślał: „Whoa, whoa, whoa, to nie tak to działa”.
 Na szczęście nie pozostawałem długo w takim trybie młota Thora.  Ale potem zauważył też, że wtedy wstawaliśmy o trzeciej, a czuwania mieliśmy o 3:15, 3:30.  I wtedy zaczął się Twój dzień.  I szedłeś spać po Coplinie około ósmej lub dziewiątej.  Cały wolny czas jaki miałem.  Brałem udział w modlitwie głębi w kościele.  Dopiero później okazuje się, że ojciec Thomas zrobił dokładnie to samo.  Tylko ja umiałem siedzieć w pozycji lotosu.  I musiał być na kolanach.  Więc pewnego dnia zauważył, że spędzam prawdopodobnie od pięciu do siedmiu godzin dziennie na Modlitwie Głębokiej w kościele.  Cały mój wolny czas tam jest.
 A potem mamy jeszcze biura, msze i tak dalej.  I nie wybieram się na wycieczkę.  To miejsce jest jak piękne.  To jest w Kolorado, w Górach Skalistych, jest cudownie.  I prawie cały swój czas spędzam na cichej modlitwie, Modlitwie Głębokiej.  Więc pewnego dnia, kiedy mam spotkanie, powiedział mi: „Zauważyłem, że ostatnio dużo siedzisz”. A ja na to: tak, proszę pana, tak, proszę pana.  Niektórzy chcą wejść na górę, a ja chcę wbiec na górę.  I on się śmieje.  Mówi: „No cóż, powinnaś skorzystać z wyciągu krzesełkowego”. A ja na to: wyciąg krzesełkowy.  Jakie?  Jest wyciąg krzesełkowy.  Bardzo szybko załamywał się podczas wykonywania wielu czynności, a ja musiałem to robić z takim zawrotem głowy, jaki miałem.
 Mark Dannenfelser [00:16:40] Wariacja na temat rozbijania myśli świętym słowem.  To był taki rodzaj pchania, pchania.  I namawia cię, żebyś się trochę odprężyła, prawda?
 Ks.  Justin Lanier[00:16:49] Namawiał mnie do tego, cóż, powiedział, że życie samo w sobie ma aspekt kontemplacyjny.  Samo życie monastyczne.  Nie musisz spędzać każdej godziny na modlitwie głębi.  Ale z drugiej strony, zdałem sobie sprawę, kiedy zacząłem do pewnego stopnia go akceptować: czasami, na przykład gdy nauczyciel daje ci lekcję, mówisz: o tak, tak, tak, tak, tak.  Zamiast siedmiu godzin, zamierzam spędzić tylko pięć.  To brzmi dobrze.  To wybieranie numeru.  A dla mnie było to ponowne wybranie numeru.  To było wybieranie numeru.  Ale sprawiło, że rozpoznałem aspekt praktyki z chwili na chwilę, zamiast polegać na pozycji siedzącej.  Chodziłem też i medytowałem.  Więc zamiast po prostu siedzieć i chodzić, po prostu by się przepełniło.  Siedziałem tak długo, że prawie nie musiałem wykonywać żadnej pracy, aby odświeżyć we mnie poddanie.
 Byłem w tym przez tak wiele godzin i śpiewaliśmy wystarczająco dużo, aż moje ciało zdawało się być w stanie przetrawić część ciszy, więc nie miałem dziwnych halucynacji ani tak naprawdę nie dmuchałem żadnych uszczelek.  Co może się zdarzyć.  Tak.  I zdarzyło się później w Japonii.  Ale to naprawdę otwierało czas na praktykę mycia podłóg.  Umyłem tam mnóstwo podłóg.  A potem innym razem.  Więc rano było spotkanie robocze.  Część prac wyszła.  Czytałam „Mały kwiatek” Teresy i powiedziała: wybierz najskromniejszą pracę.  Więc łazienki były gotowe.  Więc pomyślałem: zrobię toalety.  A oni na to: nie.  Pomyślałem sobie, o czym mówisz, że umiem robić toalety.  Wiem, jak wyczyścić muszlę klozetową.  A oni na to: „Tak, ale trudno ci się modlić, kiedy wycierasz szmatę”.  Więc toalety są bardziej skomplikowane.  I najwyraźniej zamierzałem to zrobić w tym samym szarży w górę.  Więc powiedzieli mi, że nie mogę korzystać z toalety, nie jestem gotowa, nie jestem gotowa na toalety.  I w końcu, i mieli rację, wszystko było tak, jak było.  A trzy miesiące później przydzielono mi toalety.
 Colleen Thomas [00:19:15] Teraz wyjaśnij nam to, Justin.  Co mieli na myśli, gdy mówili o „odmawianiu modlitwy”?  Ponieważ naprawdę mamy tendencję do separacji.  Pracujemy, a potem robimy sobie przerwę i modlimy się lub zanim zaczniemy pracować, modlimy się.  Ale mówisz o odmawianiu modlitwy podczas pracy.
 Ks.  Justin Lanier [00:19:38] Zauważyliście, powiedziałbym, że zdarza się to częściej w warunkach odosobnienia.  Powiedzmy, że jesteś na intensywnym odosobnieniu lub po intensywnym odosobnieniu i poddanie się dopiero zaczyna się otwierać i po prostu zaczyna pozostać otwarte.  Zatem twoje serce i twój umysł są oczywiście spokojne.  Nie reagujesz na swój strumień myśli.  Po prostu się poddajesz.  To jeden z najlepszych sposobów, w jaki znalazłem, aby naprawdę opisać to słowami.  Po prostu poddanie się.  Nie zastanawiam się nad sobą.  Nie mówię do siebie.  Są myśli albo ich nie ma.  Nieważne.  Nie musisz niczego odpuszczać.  Nie chwytasz się rzeczy.  Pozwalasz temu wszystkiemu być.  Pozwalasz temu przepływać, twoje serce jest po prostu otwarte na boskość.  Jeśli jest jakaś inspiracja lub nie ma jej wcale, po prostu się poddajesz.  A z mojego doświadczenia życia monastycznego, zwłaszcza życia monastycznego wynika, że ​​jest to Modlitwa Głębi.
 Więc nie wszystkie miejsca są takie, ale dla wielu z nas, tak jak Snowmass, było statkiem-matką.  Jesteś tam, pracujesz z Thomasem, jesteś w środowisku, z którego wyszła Modlitwa Głębi.  W moim przypadku w pewnym sensie próbowałem sobie z tym poradzić.  A serce jest po prostu poddane, po prostu otwarte, poddane.  Czasami pójdziesz do spisu ludności i zamkniesz, ale zwykle nie, zwykle po prostu wycierasz.  Właśnie zamiatasz.  Ale przez te pierwsze kilka miesięcy nadal walczyłam z fantazjami i myślami i musiałam porzucić wiele nawykowych wzorców myślenia.  A jedną z zalet Boskiego Oficjum jest to, że śpiewasz psalmy tak często, że staje się to po prostu tapetą i pomaga to w zapisywaniu tych taśm.  Prawie jak albumy myślenia wzorcowego.  Miałem 21 lat.  Więc dla mnie, studentki, w tym czasie myślę o dziewczynach.
 Poza tym nie jestem specjalnie skłonna do melancholii, ale od czasu do czasu tęskni się za rodziną.  Tęsknisz za przyjaciółmi, tęsknisz za skrzydełkami kurczaka, tymi wzorami.  Thomas lubi rozmawiać o taśmach i przepisywać na nich zdania modlitewne.  Psalmy pod wieloma względami napisałyby dla mnie album z Psalmami na nowo.  I tak po prostu modliliby się w myślach.  Było to dla mnie ogromne wsparcie, ponieważ pozwoliłem, aby praktyka Modlitwy Głębi naprawdę zaczęła odkrywać coraz głębsze aspekty mojego ciała, mojego układu nerwowego i naprawdę zaczęła wyznaczać dla mnie punkt odniesienia dla tego, czym poddanie się może być w codziennym życiu.  Ponieważ w końcu pracowałam nawet w księgarni, wchodząc w interakcje z ludźmi, wchodząc w interakcje z kobietami.  Wyglądało na to, że teraz nie ma już problemu.  Ale podobnie jak rok wcześniej, byłoby trudniej.
 Trudno byłoby to zrobić.  Ale i każdy ma swoje własne wzorce.  Tak się złożyło, że to mój zestaw.  I nadal mam tam mnóstwo wzorów.  Wygląda na to, że jest to głęboka skarbnica cierni w wielu różnych aspektach mojego życia.  Ale nadal są wydobywane.  I tak czasami, kiedy jesteś w tym poddanym miejscu lub kiedy po prostu się poddajesz, może nastąpić rozładunek i zamiatasz, wycierasz lub robisz to, i następuje rozładunek, po prostu kwitnie i porusza się NA.  Oblewasz się potem albo wybuchasz płaczem i to po prostu rozkwita tuż przed tobą i idzie dalej.  Więc dla mnie to jest to, co odsunąłem.  To właśnie ci odebrałem, nie jesteś gotowy na toalety.  Ponieważ w końcu pracowałem przy toaletach i było mi obojętne, czy to skromna praca, czy nie.  To były tylko toalety.  To twój czas na toaletę.  Robisz toalety Mark Dannenfelser [00:23:52] Nie przywiązuję się do korzystania z toalety ani do nierobienia toalety.
 Colleen Thomas [00:23:55] Albo jak dobrze są zrobione toalety.
 Ks.  Justin Lanier [00:23:58] No i te toalety też wymagały solidnej roboty.
 Mark Dannenfelser [00:24:03] Justin, życie w klasztorze jest dość intensywne.  Powiedziałeś wcześniej, że samo życie ma aspekt kontemplacyjny.  Właśnie do tego cię zachęcano.  Czy zauważyłeś, byłeś w stanie, teraz, kiedy nie jesteś w klasztorze i czy dla tych z nas, którzy nie prowadzą tego szczególnego rodzaju życia, znajdujesz tego rodzaju integrację życia kontemplacyjnego tu, gdzie tam? jest dużo więcej toalet?
 Ks.  Justin Lanier [00:24:33] Było takie powiedzenie w Japonii, kiedy opuściłem klasztor zen, a jeden z mistrzów zen, który był w pobliżu, powiedział: „No cóż, teraz opuszczasz klasztor”.  Będziesz musiał ćwiczyć 10 razy ciężej, bo w klasztorze jest to łatwe.  A tymczasem podobnie jak w klasztorze było bardzo surowo.  To znaczy tak było. Myślałem, że życie trapistów jest trudne.  A potem właśnie oddano mi tyłek w Japonii i odkryłem, że muszę znacznie bardziej świadomie podchodzić do tego, jak spędzam czas, ponieważ nie mam struktury monastycznej, która już by to za mnie robiła.  Nie będziesz spotykać się z zaledwie 20 osobami, które znasz, aby modlić się siedem razy dziennie.  Prawdopodobnie nie.  Ale zostaniecie poproszeni o zrobienie, myślę, że w życiu niemonastycznym, będziecie poproszeni o zrobienie o wiele więcej, bardziej różnorodnych rzeczy.  Jeśli kiedykolwiek byłeś w New Jersey, pojechałbym teraz przez stan New Jersey, aby dostać się do Filadelfii.  A to oznacza intensywne czyszczenie toalety.
 Mark Dannenfelser[00:25:45] Dorastałem w New Jersey.  Znam Ramseya, prawda?  Znam Księdza Bosko.  Tak.
 Ks.  Justin Lanier [00:25:50] Och, znasz te miejsca?
 Mark Dannenfelser [00:25:51] O tak, tak.  Toaleta, proszę pana.  Tak.
 Ks.  Justin Lanier [00:25:54] To dużo.  Jeśli nie masz już wokół siebie naprawdę intencjonalnej kultury, ja sam muszę być o wiele bardziej intencjonalny, ponieważ dla mnie wartości kulturowe wokół mnie niekoniecznie są wartościami ewangelicznymi, a już na pewno nie wartościami kontemplacyjnymi.  Muszę więc działać bardzo świadomie, jeśli chodzi o sit got.  Podobnie jak siady są podstawą.  Poza tym zawsze lubię powtarzać, że to tak, jakby spróbować udać się na odosobnienie.  Nawet jeśli to tylko kilka dni lub jeden dzień.  Spróbuj udać się i wycofać tam, gdzie duch może trochę bardziej wcisnąć ci igłę.  Poza tym małe chwile, powtarzane wielokrotnie w ciągu dnia, bardzo pomocne w integracji.  A kiedy trwała pandemia, tak jak moje dzieci siedziały w jadalni, siedząc przy komputerach i odrabiając lekcje przez Internet.  A tymczasem gotuję jedzenie i wycieram nosy, zabieram dzieci do łazienki.
 Ale kiedy tylko nadejdzie chwila, wykorzystaj ją, a ja po prostu pozwolę tej chwili całkowicie odejść.  Pozwoliłbym tej chwili po prostu trwać.  I to było prawie tak, jakbym próbował złapać echo z siedzenia wcześniej tego samego dnia, aby w mgnieniu oka móc po prostu wrócić do tego poddania się, wrócić do tego poddania się boskości i robić to tak często, jak tylko mogę.  A kiedy miałbym pięć minut, wiem, że będzie to pięć minut na tę sprawę, niezależnie od tego, co robię, po prostu pozwalam, aby to poddanie się otworzyło najlepiej, jak potrafię.  Myślę, że to bardzo pomocny artykuł.  Czy to dotyczy tego, o co pytałeś?
 Colleen Thomas [00:27:51] Tak, w tym samym czasie słyszę, jak mówisz o tym, jak możemy praktykować poza klasztorem, ale słyszę też, że wygląda to na wizję ojca Thomasa dotyczącą założenia wspólnoty zwane Pomocą Kontemplatywną, polegałoby na tym, abyśmy mieli wspólnotę, do której moglibyśmy wrócić, aby pogłębić naszą praktykę.  Ponieważ spędziłeś z nim tyle czasu i miałeś z nim naprawdę osobiste interakcje, jestem ciekaw, co dzięki niemu zyskałeś. Jaką według ciebie miał wizję społeczności?  Skoro mówimy o rozwijającej się wspólnocie i poszerzającej się wizji Zasięgu Kontemplacyjnego, jak opisałbyś lub jak zrozumiałeś serce ojca Thomasa do wspólnoty?
 Ks.  Justin Lanier [00:28:56] Moim zdaniem są dwa oczywiste elementy.  Jedną z nich jest Organizacja Pomocy Kontemplacyjnej.  Tak jak podczas mojej pierwszej intensywnej nauki w Snowmass w klasztorze.  Podjechałem i było super, bo wyszedłem z pracy.  Jakbym mógł podjechać i usiąść na zajęciach intensywnych.  Poznałam Pata Johnsona i polubiłam tych niesamowitych, niesamowitych ludzi kontemplacji, którzy mieli dzieci.  A szczególnie Pat, jedną z nich była Organizacja Pomocy Kontemplacyjnej, ponieważ gdziekolwiek się udałam, zawsze łączyłam się najlepiej jak mogłam z Pomocą Kontemplacyjną.  Kiedy wróciłem do Ohio, kiedy byłem w Vermont, a właściwie w mojej parafii, kiedy wyjeżdżałem, założyli własną kapitułę i zaczęli szkolić się do przedstawiania Mary McGuinness.  Zauważyłem jeszcze jedną rzecz, a więc oczywiście ewangelizacja kontemplacyjna obejmuje spotkania grupowe i szkolenia grupowe.  Thomas także, podobnie jak w przypadku grupy wymiany kontemplacyjnej, także on chciał po prostu zgromadzić ludzi kontemplatywnych, bez większego planu.
 To tak, och, jak Rory, powinnaś poznać Justina.  Och, Justin, powinieneś poznać Adama.  Adam, powinieneś poznać Marka.  I tak po prostu, i tu przychodzi Felina, a tu Savannah.  I to było tak, że on po prostu chciał zjednoczyć tych ludzi tak samo, jak to zrobił.  Zaprosił mnie na pierwszą edycję juniorską konferencji Snowmass, która była taka, że ​​wszyscy przyjechali jak młodzi, junior.  I tak ojciec Thomas przywiózł mi pierwszy rok.  I on naprawdę, część tego, co widziałam, to to, że to po prostu ludzie, którzy się kochają.  Jakby to było główne nauczanie.  Byli w sobie zakochani i chcieli nawrócić się do wzajemnego zrozumienia na tak głębokim poziomie.  Pomyślałem: ten facet jest buddystą, ale teraz próbuje zostać Żydem.  Próbuje dostać się do środka najlepiej jak potrafi.
 Myślę więc, że jednym z formalnych sposobów prawdziwego umieszczenia w domu nauczania księdza Thomasa na temat Modlitwy Głębi oraz Williama i Bazylego jest to, że aby naprawdę pomieścić te nauki, Kontemplacyjny Zasięg, a zwłaszcza organizacja, jest fantastyczną instytucją.  Z drugiej strony miał też bardzo chaotyczną ekipę, którą nieustannie starał się zebrać.  Jeszcze zanim wszyscy poszliśmy na spotkanie, on ciągle powtarzał, że jeśli ktoś go odwiedzi, mówił: „och, powinieneś poznać księdza Justina, on mieszka w Vermont”. A potem następna rzecz, jakbyś odwiedzał kogoś, kto nie jest zbyt daleko.  I czuję, że kiedy ludzie, którzy naprawdę poważnie podchodzą do życia kontemplacyjnego, kiedy ludzie się spotykają, jest to po prostu bardzo pomocne.  Połączenie jest niezwykle pomocne.  Bardzo pomocne jest wzajemne poznanie się i bycie po prostu ze sobą, wspieranie się nawzajem, zakochanie się w sobie i swoich praktykach i po prostu chcieć dla siebie jak najlepiej.  Tak właśnie jest, taką wizję widziałem w nim, kiedy przebywał w towarzystwie innych kontemplatystów.  A potem próbował wzorować się na dialogu międzyduchowym, przynajmniej w takim stopniu, w jaki byłem zaangażowany.  A potem próbował nas wszystkich zebrać razem, a także z ludźmi Richarda Rohrsa i Lawrence'em Freemanem, Tildenem.
 Mark Dannenfelser [00:32:31] Tilden Edwards.
 Ks.  Justin Lanier [00:32:32] Tilden Edwards, tak, to było genialne.  To takie owocne.  To niewiarygodnie owocne.
 [rozpoczyna się uroczysta muzyka] Mark Dannenfelser [00:32:51] W tradycji chrześcijańskiej modlitwa kontemplacyjna jest otwarciem umysłu i serca na Boga, który jest poza myślami, słowami i emocjami.  Modlitwa Głębi to metoda mająca na celu ułatwienie kontemplacji.  Metoda sugeruje cztery wytyczne.
 Po pierwsze, wybierz święte słowo jako symbol swojej woli wyrażenia zgody na obecność i działanie Boga w tobie.
 Po drugie, usiądź wygodnie i stosunkowo nieruchomo zamknij oczy lub zostaw je lekko otwarte i po cichu przedstaw swoje święte słowo.
 Po trzecie, kiedy zauważysz, że pochłonęła cię jakaś myśl, po prostu powróć delikatnie do swojego świętego słowa.
 I po czwarte, pod koniec 20-minutowego okresu modlitwy odpuść święte słowo i pozostań w ciszy przez kilka minut.  Dodatkowy czas zachęca do wprowadzenia atmosfery ciszy w codzienność.
 [kończy się uroczysta muzyka] Wygląda na to, że wizja, którą miał Tomasz i być może była także wizją klasztoru, była dość nieszczelna.  Nie miał zbyt wielu granic.  W rzeczywistości, czy to nie opat Józef z klasztoru wysłał cię do tego buddyjskiego klasztoru zen w Japonii?
 Ks.  Justin Lanier [00:34:20] Nie byli zbyt wyrozumiali, na dobre i na złe.  Niektórzy nie mogli sobie z tym poradzić, bo było zbyt otwarcie.  Ale kiedy zobaczyli coś, co wyglądało na to, że będzie miało przyczepność, wysłali ciebie.  Więc Joe wiedział, że mam tego rodzaju energię wojownika i że życie trapistów jest długie, bardzo długie.  A Zazen to trening monastyczny przeznaczony w tym przypadku dla Japończyków w wieku od 18 do 33 lat. Powiedziałbym, że kiedy dojdziesz do 30, a twoje ciało zacznie skrzypieć w podobny sposób, ale byli też faceci, którzy mieli 50 lat tam lat.  Nie wiem jak oni to zrobili.  Wyrzucano ich przeważnie przed sezonem zimowym, żeby zimą nie umrzeć.  W każdym razie i Thomas był taki sam.  Podobnie jak Thomas, z jednym wyjątkiem, nie był wobec mnie zbyt dyrektywny.
 Wtedy doszło do właściwej praktyki modlitewnej.  To nie było nic złego, ale zdusił wszystko w zarodku.  Najwyraźniej nigdy nie byłem tak zabawny jak wobec ojca Thomasa, gdy mówiłem niektóre rzeczy.  Pomyślałem, że to świetne spostrzeżenia, a on śmiał mi się w twarz tak mocno.  Martwiłam się, czy będzie mógł wziąć kolejny oddech.  Pomyślałem, och.  Pomyślałem: och, czy to zabawne?  Pomyślałem sobie: o mój Boże, o mój Boże, czy wszystko w porządku?  Nie byli zbyt wyrozumiali, a kiedy coś zobaczyli, chcieli, żebyś naprawdę się temu dokładnie przyjrzał.  I właściwie Joe kazał mi też uważnie przyjrzeć się możliwościom zawarcia związku małżeńskiego.  Kiedy nawiązałem kontakt z moją żoną Heather i napisałem do niego, pomyślałem: „Och, stary, to nie Joe”.  I nie powiedział: „No cóż, pospiesz się, wróć tutaj”.  Powiedział: musisz to sprawdzić.  I pomyślałem, i część mnie pomyślała: co?  On na to: „Tak, stary, musisz to sprawdzić”.  Musisz poznać tę osobę.  Musisz zobaczyć, czy cię wezwano.  Ponieważ zawsze, najważniejsze było, że wszystko zależy od powołania, które Bóg ma dla ciebie w zamyśle, a nie od tego, co myślisz, że robisz.  Więc byli w tym całkiem dobrzy.
 Mark Dannenfelser [00:36:40] Dlatego głęboka eksploracja jest dla nich kluczową wartością.  Jedziesz do Japonii i spędzasz tam trochę czasu.  A co będzie za rok?
 Ks.  Justin Lanier[00:36:50] Miał minąć rok, ale podczas mojego pobytu w Fukushima Roshi zapadła na chorobę Parkinsona, która miała szybką postać.  W zasadzie byłem na ostatniej lekcji.  I tak to, co miało być rokiem, okazało się siedmioma miesiącami.  A potem przestał nas szkolić.  Kiedy zobaczyłem, że nie będziemy mieć z nim regularnych treningów jeden na jednego, po zakończeniu sezonu treningowego nie wróciłem do formy.  Powiedziałem: „No cóż, w takim razie pójdę”.  I wróciłem do Snowmass.
 Mark Dannenfelser [00:37:21] Czy rozpoznałeś tam, w swoim czasie, podobieństwa w tych dwóch starożytnych tradycjach, trapiście, a potem buddyzmie zen?  Jakie rzeczy zauważyłeś, które były podobne lub różne, jeśli chodzi o samą praktykę lub po prostu życie kontemplacyjne?
 Ks.  Justin Lanier [00:37:38] Po pierwsze, tempo jest zupełnie inne.  Tempo w klasztorze Rinzai Zen w Japonii było jak wodospad.  To piło z węża strażackiego, napijesz się, ale też dostanie się do oczu, do nosa, zdmuchnie ci ubranie.  Zatem polityka oszczędności była naprawdę pomocna, ponieważ przez cały czas stawia cię w najbardziej niewygodnym miejscu, tak jak wtedy.  I mogłeś zostać wyrzucony w mgnieniu oka, a był tam facet, który próbował cię nakłonić do rzucenia palenia.  Dlatego stale stawiasz czoła wyzwaniom, aby ponownie się rozwijać.  Ciągle stoisz przed wyzwaniem powrotu do praktyki.  Ciągle doświadczam tego, a tak naprawdę byłem tylko małym mnichem w obu tradycjach.  Ale z mojego doświadczenia małego mnicha wynika, że ​​praktyka Rinzai wymagała takiego kultywowania koncentracji, że zanim naprawdę zagłębiłeś się w jakiekolwiek studiowanie koanów, musiałeś naprawdę wykazać się tą jedną celowością.
 Rozmawiałem z kilkoma chłopakami, którzy nie mają takiego doświadczenia, ale część nauczania wyglądała tak, jak przed studiowaniem koanów. Jaki jest dźwięk klaskania jedną ręką?  A może pies ma naturę Buddy?  Tego rodzaju rzeczy.  Trzeba było być jednopunktowym.  Mówisz więc o siedzeniu przez 50 minut, w zasadzie koncentrując się na jednej myśli, co ostatecznie byłoby tą zagadką.  Jaki jest dźwięk klaskania jedną ręką, czyli było 10,000 XNUMX koanów, więc zastosowaliśmy duży program nauczania.  Teraz możesz kogoś mocno przycisnąć, co z mojego doświadczenia wynika, że ​​naprawdę pomaga to w udoskonaleniu koncentracji.  A w trapiście, z mojego doświadczenia, chrześcijańskie życie monastyczne na sposób trapistów było miłością otwartą i braterską.  Była to otwarta praktyka Modlitwy Głębi, która wypływała bezpośrednio z tego.  Nigdy nie byłbym w stanie złamać koanu za pomocą Modlitwy Głębi.
 To zupełnie różne sposoby radzenia sobie.  Myślę, że jeśli masz duży zestaw narzędzi, możesz mieć w nim oba te style.  Myślę jednak, że na koniec zadaję sobie pytanie, jak przed ostatnim oddechem, jaka jest twoja praktyka.  Kiedy jesteś na łożu śmierci, co robisz?  Jaka jest Twoja praktyka?  Czy wiesz?  Czy to poddanie się?  Czy jest to całkowite poddanie się Bogu?  Czy jest to rodzaj niedualnego rozwarcia?  Myślę, że efekty towarzyszące obu stylom też mają różne cechy.  Ojciec Thomas, nawet William, Joe, ci goście byli bardzo kochającymi ludźmi.  Fukushima Roshi był niewiarygodnie hojny.  Uścisnęliśmy dłonie, ale tak naprawdę się nie uściskaliśmy. W tej kulturze nie było mowy o uścisku.  I jakby uścisk dłoni był wielką sprawą.  I był niewiarygodnie hojny, szczególnie jako japoński mistrz Zen Rinzai, głowa opata całej linii świątyń, niesamowicie twardo stąpający po ziemi.
 Zatem efekty otoczenia były również podobne do efektu Thomasa, kiedy z nim siedziałeś, nie przesłał cię wiązką lasera prosto przez twoją duszę, ale mogłeś być w środku z Fukushimą Roshi i jesteś tam ze smokiem.  Mógłby po prostu na ciebie spojrzeć i po prostu przejść przez ciebie wiązką lasera, a wszystko po prostu by się wypaliło.  A to, jak sądzę, to po prostu efekty otoczenia.  Jakby to nie było nawet najważniejsze.  To tylko skutki uboczne.  Ale jeszcze jeden artykuł na temat porowatej natury Snowmass.  Kiedy tam po raz pierwszy dotarłem, zobaczyłem na tablicy, że dużo zrobiliśmy, pisząc na notatce, a następnie umieszczając ją na tablicy.  Społeczność zamierzała zrobić szałas potu.  A ja pomyślałem: „Wow, to brzmi niesamowicie”.  Zarejestruj mnie, jestem gotowy do działania.
 A oni na to: Przykro mi, bracie, nie możesz wejść do szałasu.  Pomyślałem: o kurczę, czemu nie?  To tak, jakby dopiero co tu przybył.  Nie dostroiłeś się do wysokości.  Nie dostroiłeś się do poziomu suchości.  Nie przygotowałeś się, nie będziesz mógł wejść.  Zatem przeszliśmy przez coś, co nazwałbym treningiem przekrojowym.  Zrobiliśmy trening krzyżowy.  Często, za każdym razem, gdy jeden z takich niesamowitych mistrzów odwiedzał Thomasa, sprawdzaliśmy, czy dał nam trochę, małe warsztaty, rekolekcje lub po prostu pogawędkę.  A potem czasami może się to przerodzić w to, że wracają i dają nam tygodniowe rekolekcje.  Było więc bardzo nieszczelnie, bardziej niż, jak sądzę, prawdopodobnie którykolwiek z domów trapistów.  Ale jak powiedziałem, tak naprawdę byłem tylko małym mnichem.  Nie mogę więc zbyt wiele mówić o zamówieniu.
 Colleen Thomas [00:42:36] My też chcemy być świadomi naszego czasu.  Ale chcę z wami trochę porozmawiać o tym, kim był ojciec Thomas.  I budził kontrowersje wśród ludzi Kościoła katolickiego, po części dlatego, że był tak zapraszający do wspólnoty międzyduchowej.  Ale wydaje mi się interesujące, że on także, kiedy rozmawiam i pracuję z młodymi kontemplatykami, również wydaje się być bardzo zagorzałym katolikiem.  Jest bardzo religijny i potrafił nawiązać dialog z innymi tradycjami duchowymi i rzeczywiście pozostać wiernym swojej tradycji.  Uderza mnie też, że ci, którzy przychodzili uczestniczyć w międzyduchowych dialogach międzyreligijnych, reprezentowali także własną tradycję wiary.  I zawsze o tym myślę w tym coraz bardziej duchowym, ale nie religijnym świecie, który obecnie zajmujemy.
 Mamy takich mistrzów, którzy są przedstawicielami własnej tradycji wiary.  Nie są uniwersalistami, nie wierzą.  Nie, wszyscy wierzymy w to samo, ale potrafią ze sobą rozmawiać.  Wiele z tego, o czym mówisz, brzmi naprawdę pomocnie w tym dialogu, który pozwala nam naprawdę zagłębić się w naszą własną tradycję, a jednocześnie być otwartym na uczenie się na podstawie innych tradycji, co w rzeczywistości może być trudniejsze do pełnego uszanowania różnicy, uznania różnicę i pozostać wiernymi własnej wierze.  I nie wiem, myślę, że może też chcę z wami trochę porozmawiać, w tym sensie, że wydaje się, że księża i mnisi odgrywają rolę w tym religijnie zróżnicowanym duchowo świecie.  A mówiłeś jakiś czas temu o powołaniu i o tym, że wszystkie wskazówki monastyczne, które otrzymywałeś, miały być zgodne z twoim powołaniem.
 Czy to jest małżeństwo, czy to jest kapłaństwo.  A kiedy ty i ja rozmawialiśmy, rozmawialiśmy o twojej roli jako proboszcza w Filadelfii, a zwłaszcza w czasach, gdy na Instagramie pojawiają się takie osobistości i nauczyciele duchowi.  Naprawdę podziwiam Twoje zaangażowanie w życie parafialne.  To proste życie.  To nie jest dochodowe życie.  Mógłbyś publikować książki i prowadzić warsztaty i pobierać tysiące dolarów, ale wydaje się, że bardzo celowo starasz się pozostać dostępnym.  I jest też coś ciekawego w ks. Thomasie, chociaż dużo podróżował i mówił, nigdy nie stał się sławny.  Thomas Merton był dość sławny i rzadko opuszczał tam swoją społeczność.  Ale nie wiem, o co koniecznie chcę Cię zapytać, ale czy mógłbyś opowiedzieć trochę o ważnej roli księdza, wspólnoty parafialnej w tych czasach?  Zwłaszcza.
 Ks.  Justin Lanier [00:46:10] Moimi dwoma wzorami kapłaństwa, obaj zakonnicy, byli ojciec Tomasz i Józef.  Ojciec Tomasz był pod wieloma względami jak stratosfera, bardzo wysoka, wysoka tradycja kontemplacyjna.  A opat Józef był Jezusem przy stole ze swoimi przyjaciółmi, mężczyznami, kobietami i Jezusem, jak z ludźmi, którzy nie idą na rekolekcje.  Był tam z prostytutkami, był tam z biednymi, był tam z ludźmi wyrzutkami.  Z mojego doświadczenia związanego z księdzem Thomasem wynika, że ​​kultura monastyczna była środowiskiem antysektowym wobec osobowości.  To jedna z najlepszych rzeczy, jakich kiedykolwiek doświadczyłam, móc być nikim, kimkolwiek byłaś, pod wieloma względami nie miało to znaczenia.  Masz doktorat, nikogo to nie obchodzi.  Jesteś naprawdę mądry, nikogo to nie obchodzi.  Jesteś naprawdę silny, dobrze wyglądasz.  Nikogo to nie obchodzi.  W każdym razie żadna z tych rzeczy tak naprawdę mnie nie dotyczyła.  Ale nie musiałaś niczego zakładać.  Nie musiałeś być nikim.
 Myślę więc, że jest coś w tym wszystkim, przynajmniej w tym klasztorze i czasie, gdy tam byłem, w tych dwóch facetach, którzy byli księżmi, którzy byli moimi wzorami, przykład nie był niczym specjalnym.  A tymczasem jest niezwykła w swojej zwyczajności.  Ojcze Tomaszu, kiedy odprawiał mszę, wprawiło mnie to w osłupienie, bo nie mógł już odprawiać mszy.  A kiedy był w infirmerii, jeden z nowicjuszy codziennie przynosił mu zarezerwowany sakrament.  Mężczyzna miał regularne wizje Matki Boskiej, które pomogły mu wstać z łóżka, ponieważ odczuwał ogromny ból szyi po wypadku samochodowym, w którym brał udział.  Był głęboko duchowo katolikiem i nie spodziewał się, że ktokolwiek z nas będzie taki jak on, nawet jeśli był katolikiem.  Miałem więc okazję zapytać go czasami o drobne sprawy związane z egzorcyzmami i pytałem go o to, a on dawał mi kilka wskazówek, na temat mszy żałobnych za zmarłych i postępowania z nieumarłymi duchami oraz tego, jak nie angażować się w to zbytnio. , ale także jak pomagać ludziom.  Rzeczy, o których nigdy nie słyszałam, żeby mówił publicznie.
 I nie wydawało mi się, żeby jego główne publiczne nauczanie dotyczyło szczególnie niektórych z tych pięknych aspektów kapłaństwa lub pięknych aspektów bycia chrześcijaninem lub katolikiem.  Myślę więc, że z jednej strony Tomasz miał głębokie nabożeństwo do naszej Pani i nieustannie pytał Jezusa o różne rzeczy.  Poza tym, kiedy podejmował decyzję, jeden z chłopaków zapytał go: co więc robisz, gdy podejmujesz decyzję?  Mówi: „Cóż, zawsze najpierw proszę naszego Pana”. A ja na to: co?  Nigdy nie słyszałem, żebyś tak mówił w żadnej z tych kwestii.  I to zawsze było dla mnie zagadką, że z jednej strony naprawdę zachęcał do naprawdę głębokich badań i głębokiego studiowania tradycji, a potem nie dał się złapać w mityczne członkostwo i nie dał się złapać w fenomeny kulturowe kultury katolickiej, ale aby ewangelia mogła rozkwitać w kulturze katolickiej.
 Aby Chrystus mógł rozkwitać w kulturze katolickiej i mógł rozkwitać wszędzie.  I oczywiście pochodzi to również bezpośrednio z Ewangelii św.  Augustyn, który wspomina, że ​​ta religia, że ​​prawdziwa religia zawsze istniała, nigdy nie istniała, była zawsze dostępna.  I dopiero teraz, podobnie jak od przyjścia Jezusa, dopiero teraz nazywamy to chrześcijaństwem.  Istnieje także poczucie głębokiej rzeczywistości boskiej obecności, która tak naprawdę po prostu nadaje się do istnienia.  Więc zawsze mógł stamtąd pochodzić.  I tak natychmiast nawiązał kontakt z tym mistrzem buddyzmu tybetańskiego zen lub z tym mistrzem zen tutaj, lub z tym rabinem, tym imamem, czy tym baptystycznym kaznodzieją w takim stopniu, w jakim wszyscy oni naprawdę mogli pozwolić, aby ta prawdziwa religia przepełniła się w nich i w ich własnej tradycji.  Ale to zawsze było dla mnie tajemnicą.
 Ponieważ czasami mówił: „Nie potrzebujesz kościoła”. A w międzyczasie on mówi: „Upewnij się, że Najświętszy Sakrament przybędzie o 10:XNUMX”. Część mnie powiedziała: OK, OK.  Dobrze jest odprawiać msze za zmarłych, ale jeśli masz czas.  Częściowo było tak, że nie powiesz tego nikomu innemu.  Cóż, jest grupa ludzi, którym prawdopodobnie się to podobało.  Tak czy inaczej, parafia, jak sądzę, w kulturze zachodniej, w czymkolwiek żyjemy, w późnym kapitalizmie, czy jakkolwiek to się nazywa, nadal często jest symbolem miejsca, do którego się udajesz, gdy jesteś w potrzebie duchowej, niezależnie od tego, czy szukasz, czy też jesteś. właśnie jesteś spłukany, po prostu masz złamane serce lub tracisz siły.  Pracuję w parafii w Filadelfii, św.  Clements i ja mamy ludzi na każdym etapie życia, na każdym etapie zdrowia i choroby.
 I nikt nie musi płacić za wejście.  Nie musisz wiedzieć, że ktoś nie jest klubem.  Wchodzisz tam i nie tylko ksiądz, ale tak, jakby była tam społeczność, która chce dla ciebie jak najlepiej, nawet na swój dysfunkcyjny sposób.  To taki cud.  I są wszędzie.  Niektóre z nich są bardzo liturgiczne i mają kadzidło, a niektóre są bardzo proste i bardzo rustykalne.  Myślę, że po prostu, szczególnie w przypadku osoby kontemplatywnej, obecność w środowisku parafialnym wymaga, żeby tak było, znowu, trzeba podejść do tego naprawdę świadomie.  Bo z mojego doświadczenia wynika, że ​​parafia może przejąć całą twoją energię.  Jest tyle do zrobienia.  A jednak o wiele ważniejsze jest zaistnienie, jeśli potrafisz to zrobić poprzez poddanie się, jest to w rzeczywistości dzieło ducha.
 Myślę, że parafie mogą w najlepszym wypadku być miejscami będącymi zarówno szpitalami, jak i szkołami medycznymi.  Więc oboje leczycie i uczycie lekarzy, i to mnie zadziwia.  Dzieje się tak, jakby parafie były otwarte. Cały czas próbują coś zrobić i można było być pewnym, że w niedzielę coś zrobią.  Nie musisz nawet wiedzieć, czego by to dotyczyło.  Idziesz ulicą i słyszysz naukę o miłości, o boskiej wiedzy.  Nie zawsze jest to wspaniałe kazanie.  Czasami społeczność jest dysfunkcjonalna, ale niektórzy ludzie po prostu nie będą mogli udać się na odosobnienie.  Zastanawiam się, jak by to było, gdybyśmy nigdy nie mogli pojechać na rekolekcje i mieć tylko niedzielę, tylko mszę w dni powszednie lub środową noc i piątkowy wieczór i zastanawiam się, czy często się nad tym zastanawiam.
 Bo niektórzy moi koledzy, moi bracia i siostry księża mówią, że nie trzeba iść na rekolekcje.  Istnieje cała gospodarka odosobnieniowa, w którą nie musimy się zagłębiać.  I część mnie jest taka, nie wiem, słyszę, co mówisz, ale też się wycofuje.  Po prostu pojechałem z moją parafią.  Zabrałem ich na rekolekcje do klasztoru Świętego Krzyża i spędziliśmy tam tylko cztery dni.  A w tym klasztorze istnieje całkiem solidna integracja pomiędzy ich domem rekolekcyjnym a klasztorem.  A w warunkach odosobnienia można po prostu naprawdę wiele przepracować.  A potem, kiedy wracasz do parafii, wszystko się rozwija.
 Colleen Thomas [00:55:16] Słyszałam, że parafia jest miejscem dostępnym, do którego każdy może się udać, niezależnie od tego, czy może wziąć tydzień wolny od pracy czy zapłacić za bilet lotniczy.  Ja też słyszę, ogólnie rzecz biorąc, że idziemy tam, gdzie jesteśmy wezwani i chociaż ci z nas, którzy wybierają się na rekolekcje, rozumieją korzyści płynące z rekolekcji, myślę, że podobnie jak ojciec Thomas, naszym zadaniem nie jest sprawianie, by ludzie nas lubili.  A może przyjmuję za oczywistość, że idę na rekolekcje z łaski.  Nie zdecyduję się na rekolekcje.  Zostałem zaproszony przez tajemniczą łaskę na rekolekcje.  A ja odpowiadam „tak” na to zaproszenie.  Nie moja sprawa, jak ta łaska do mnie przyjdzie, czy nie.  Ale to nie jest po prostu wybór, którego dokonuję.  To prezent.
 Ks.  Justin Lanier [00:56:20] To jest lepsze niż, o wiele lepsze niż.  To jest tak dobre.  Jedną z rzeczy jest to, że pod koniec ostatnich pięciu lat byłem proboszczem w Vermont.  Wykonałem tam mnóstwo ciężkiej pracy, rozplątując różne rzeczy.  Jedną z rzeczy, które powiedział, było to, że powinieneś pomyśleć o większej dyspozycyjności podczas odosobnień.  A ja na to: „Ojcze, nie mam. To tak, jakbym miał problem z dostaniem dnia wolnego w tygodniu, a czasem w miesiącu”.  A on na to: robisz dobrą robotę.  Nie chciał stronić od pracy parafialnej.  W zasadzie jego ostatnie słowa, kiedy odwiedziłem go na łóżku chorym w Spencer, musiałem się tam wkraść.  Powiedział też, że praca, którą wykonujesz w parafii, jest ważna.  To naprawdę ważne, przynajmniej w moim powołaniu.  Dał nam sygnał, że powinieneś także wykonywać bardziej intensywne treningi.  Bardzo ważna jest także praca parafialna.
 Mark Dannenfelser [00:57:24] Brzmi to podobnie do obu rzeczy, jeśli chodzi o przekazywanie tradycji kontemplacyjnej i praktykę Modlitwy Głębi.  Pewnie.  Jak już mówimy, jeśli możesz wziąć udział w intensywnym odosobnieniu, jest to korzyść, ale niektórzy ludzie nigdy tego nie zrobią, nie mają do tego dostępu, nie mają na to środków.  Ale także Modlitwa Głębi jest tradycyjnie odmawiana w małych grupach na całym świecie.  I czy widzisz to na przyszłość?  Albo jak widzisz przyszłość w przekazywaniu tradycji?
 Ks.  Justin Lanier [00:57:56] Po pierwsze, myślę, że to także zaleta dla parafii, a mianowicie to, że czasami wasz ksiądz zachowuje się jak kretyn.  On, ona, oni mogą nie mieć żadnego prawdziwego doświadczenia kontemplacyjnego ani formacji.  Nie chodzi tylko o nich.  Myślę, że pod każdym względem jest to najlepszy sposób, świeccy w parafii, ludzie, którzy nawet nie są związani z parafiami, jest w porządku.  Największą przeszkodą jest naprawdę dobra formacja do kontemplacyjnego przywództwa.  Żywotność Modlitwy Głębi w przyszłości będzie naprawdę wynikać z głębi praktyki, owoców ducha i przemiany osoby ludzkiej, tak że nie ma znaczenia, czy ta osoba jest w związku małżeńskim, ma dzieci, żyje w celibacie, jest zakonnicą , gej, hetero, transpłciowy, to wszystko, wszystkie granice, ten rodzaj miejsc kulturowych.
 [zaczyna się uroczysta muzyka] Nie tak istotne, jak faktyczna żywa praktyka i żywy duch, który przepływa przez osobę.  To jest witalność, o której myślę w przyszłości.
 Colleen Thomas [00:59:28] Dziękujemy za dołączenie do nas w tym odcinku Opening Minds, Opening Hearts.  Odwiedź naszą stronę internetową, contemplativeoutreach.org, aby zasubskrybować program w Apple Podcasts, Spotify i wszędzie tam, gdzie słuchasz podcastów.  Możesz także śledzić nas na Instagramie @contemplatoutreachltd.  Aby dowiedzieć się więcej o naszych gościach i ich pracy, możesz znaleźć informacje w notatkach do każdego odcinka.
 Jeśli podobał Ci się ten odcinek, zajrzyj na nasz kanał YouTube: COUTREACH.  Cooutreach.
 Dzięki za wysłuchanie i do zobaczenia następnym razem.
 Mark Dannenfelser [01:00:15] Drugi sezon Opening Minds, Opening Hearts powstał dzięki grantowi Trust for the Meditation Process, fundacji charytatywnej zachęcającej do medytacji, uważności i modlitwy kontemplacyjnej.  Więcej informacji o fundacji można znaleźć na stronie trustformeditation.org.  Jeśli jesteś wdzięcznym słuchaczem i chciałbyś wesprzeć ten podcast, wejdź na stronę contemplativeoutreach.org/podcast i przekaż dowolną kwotę.  Dziękuję za wsparcie.
 Colleen Thomas [01:00:50] Ten odcinek Opening Minds, Opening Hearts został wyprodukowany przez Crys i Tiana.