Życie duchowe opiera się na relacjach
Opening Minds, Opening Hearts Podcast Sezon 2 Odcinek 5 z Gigi Ross
„Rozładunek ma miejsce, gdy opieramy się temu, co jest. Próbując znaleźć sposoby na kontrolę, sprowadzamy na siebie wiele bólu i cierpienia. Pozostałość pojawia się, gdy stawiamy opór. Możemy dalej walczyć i tworzyć więcej rzeczy do wyładowania lub mieć otwarte ręce i pozwolić życiu być takim, jakie jest, rozmawiać z nim i mieć z nim relację”.
- Gigi Ross
W dzisiejszym odcinku rozmawiamy z Gigi Ross, która zaczęła praktykować Modlitwę Głębi po wzięciu udziału w warsztatach wprowadzających w 1998 roku. Gigi jest dyrektorem duchowym od 2000 roku i pracowała jako zastępca dyrektora w Shalem Institute for Spiritual Foundation. W latach 2003–2005 pełniła także funkcję członka zespołu kierowniczego Contemplative Outreach w Maryland i Waszyngtonie. Obecnie pracuje w Centrum Akcji i Kontemplacji (CAC) jako menedżer ds. doświadczeń uczniów w Living School. Jesteśmy bardzo wdzięczni za naszą długoletnią współpracę z CAC i ogromną pracę, którą tam wykonuje.
„Modlitwa głębi nie jest medytacją, to jest modlitwa. A modlitwa dotyczy dla mnie relacji. Nie znam związku, który byłby w 100% szczęśliwy, pomocny i spokojny. Jeśli zamierzasz być w związku, wszystkie rzeczy, na które nie chciałeś patrzeć, wyjdą na powierzchnię. Logiczne jest, że właśnie to dzieje się podczas Modlitwy Głębi. Kiedy pogłębiamy tę praktykę, będzie to gest powiedzenia „tak” całemu życiu… Jedynym sposobem, aby to przeżyć, jest zaufanie, że Bóg chce dla mnie jak najlepiej, a to, co dzieje się w moim życiu z Bożą obecnością, ostatecznie wskazuje mi, że moje już przeżyte zjednoczenie z nim, chociaż niekoniecznie mam tego świadomość.
- Gigi Ross
Po przeczytaniu artykułu Cynthii Bourgeault w 1998 r. wzięła udział w warsztatach wprowadzających. Zabrała do domu praktykę Modlitwy Głębi i zakochała się w niej. Uczestnictwo w rekolekcjach pogłębiło jej praktykę i pomogło jej odkryć, że Modlitwa Głębi jest osobistą relacją. Wraca z odosobnienia odnowiona i nie tylko praktyka jest pogłębiona, ale także sposób, w jaki ją realizujesz, pogłębia się.
Gigi dorastała w Narodowej Tradycji Baptystów i nigdy nie miała poczucia, że poznaje całą historię, nie dlatego, że ją ukrywali, ale dlatego, że o tym nie wiedzieli. W młodym wieku zainteresowała się głębszymi aspektami duchowości, co doprowadziło ją do zgłębienia medytacji i tradycji wschodnich, a ostatecznie doprowadziło ją do Modlitwy Głębi. Opowiada, jak ojciec Thomas Keating pomógł jej zrozumieć, w jaki sposób chrześcijaństwo kształtuje życie kontemplacyjne i modlitwę głębi. Uprościł praktykę, jednocześnie umieszczając ją w szerszym kontekście. Mówi, że przemiana zachodzi, gdy zmagamy się z trudnościami, i zadaje nam pytanie: Co było według mnie ważniejsze niż obecność Boga w tym momencie? Te chwile, w których przypominam sobie, że taki właśnie jestem, to część mojej podróży, pomaga nam zaakceptować siebie i nasze człowieczeństwo. Dzięki temu możemy dotrzeć do bardziej autentycznego miejsca.
Jako kierownik duchowy Gigi twierdzi, że jej zadaniem jest bycie człowiekiem zastępującym obecność Boga, która działa przez nią. Musi rozeznać, kiedy mówić, kiedy milczeć, a kiedy szczerze mówić o tym, czego powinniśmy być świadomi. Ego to zbiór tendencji, które budowaliśmy z biegiem czasu. Posiadanie kogoś, komu ufamy, kto będzie świadkiem i złagodzi walkę, pomaga nam uświadomić sobie zaproszenie, które otrzymujemy i pogłębić praktykę Modlitwy Głębi. Badamy duchową wspólnotę z Bogiem w centrum i dlaczego ważne jest, aby dzielić tę przestrzeń z innymi, którzy różnią się od nas i wspierać się nawzajem w transformacji. Zastanawiamy się, jak możemy to urzeczywistnić, nie tylko w małej grupie, ale w naszym życiu.
Musimy pamiętać, że nigdy nie jesteśmy jednością, nie jesteśmy odizolowanymi jednostkami, zbiorowo jesteśmy z Bogiem.
„Wnieś pustkę i wolność do każdej chwili i jej treści. Wtedy będziesz szczęśliwy, nawet pośród cierpienia. Akceptuj wszystko i wszystkich takimi, jakimi są, gdzie się znajdują, i staraj się postępować z jak największą miłością w każdej sytuacji. Ucisz w moim imieniu rozróżniający umysł, dzielący rzeczy na dobre i złe. Strach przyciąga nas do centrum, które stworzyliśmy, czyli do jaźni ego. Miłość rozprzestrzenia się z naszego prawdziwego centrum. Prawdziwe ja.”- Ojca Thomasa Keatinga
Aby dowiedzieć się więcej na temat wskazówek ojca Thomasa Keatinga dotyczących służby i zasad, odwiedź stronę www.contemplatoutreach.org/vision
Aby połączyć się z Gigi Ross:- Centrum Akcji i Kontemplacji http://cac.org. Aby skontaktować się bezpośrednio z Gigi Ross, kliknij link „Skontaktuj się z nami” w stopce strony internetowej CAC i wpisz jej imię i nazwisko w temacie podczas przesyłania formularza.
- Odwiedz nasza strone internetowa: www.contemplatoutreach.org
- Znajdź nas na Instagramie: https://www.instagram.com/contemplativeoutreachltd/
- Polub nas na Facebooku: https://www.facebook.com/contemplativeoutreach
- Sprawdź nasz kanał YouTube: https://www.youtube.com/user/coutreach
Drugi sezon Opening Minds, Opening Hearts powstał dzięki grantowi Fundacji Zaufaj procesowi medytacji fundacja charytatywna zachęcająca do medytacji, uważności i modlitwy kontemplacyjnej.
Opening Minds, Opening Hearts EP nr 5: Życie duchowe to przede wszystkim relacja z Gigi Ross [zaczyna się wesoła muzyka] Colleen Thomas 00:00:02] Witamy w Opening Minds, Opening Hearts, podkaście o przemieniającej praktyce Modlitwy Głębi. W każdym odcinku będziemy rozmawiać z Friends of Contemplative Outreach o ich osobistej praktyce. Posłuchaj, jak nasi goście dzielą się spostrzeżeniami na temat nauk księdza Thomasa Keatinga, wpływu tej praktyki na ich pracę w świecie oraz przemyśleń na temat tego, jak Modlitwa Głębi łączy się z żywymi tradycjami kontemplacji i medytacji. Jesteśmy twoimi gospodarzami, Colleen Thomas. Marka Dannenfelsera 00:00:35] oraz Marka Dannenfelsera. Colleen Thomas 00:00:36] Osoby praktykujące Modlitwę Głębi i osoby poszukujące życia kontemplacyjnego, które uwielbiają mówić trochę za dużo o tym, jak praktyka modlitwy kontemplacyjnej przemienia nasz świat wewnętrzny i zewnętrzny. Mamy nadzieję otworzyć wam drzwi do głębszego zgłębienia tej potężnej praktyki Modlitwy Głębi. [wesoła muzyka się kończy] Marka Dannenfelsera [00:00:58] Witamy w podcaście o zasięgu kontemplacyjnym, Otwieranie umysłów, otwieranie serc. Jestem Mark Dannenfelser. Colleen Thomas [00:01:07] A ja jestem Colleen Thomas. Marka Dannenfelsera [00:01:09] Witaj, Colleen. Colleen Thomas [00:01:11] Witaj Marku. Dobrze jest znów być tu z Wami. Marka Dannenfelsera [00:01:13] Miło Cię znowu widzieć i słyszeć. Colleen Thomas [00:01:16] Tak. Marka Dannenfelsera [00:01:17] To był wspaniały sezon, prawda? Colleen Thomas [00:01:19] Tak. Jestem bardzo wdzięczny, że rozszerzam nasze relacje ze wspólnotą Modlitwy Głębi i dowiaduję się więcej o księdzu Thomasie, a nawet dowiaduję się więcej o Zasięgu Kontemplacyjnym jako organizmie, jak to mówimy. W tym sezonie prowadziliśmy te rozmowy wokół tylko jednej z zasad przewodnich Contemplative Outreach, która mówi, że Contemplative Outreach to rozwijająca się społeczność z poszerzającą się wizją i pogłębiającą się praktyką Modlitwy Głębi, która służy zmieniającym się potrzebom chrześcijańskich kontemplatystów. Dziś przyjrzymy się nieco bliżej idei pogłębiania praktyki. Marka Dannenfelsera [00:02:08] Tak. Mamy wspaniałego gościa, który pomoże nam zgłębić tę kwestię, praktykę i zejść głębiej. Chcę przedstawić naszym słuchaczom naszego gościa, Gigi Ross, który zaczął praktykować Modlitwę Głębi w 1998 roku po wzięciu udziału w warsztatach wprowadzających. Gigi służyła także w zespole kierowniczym Contemplative Outreach w Maryland w stanie Waszyngton od około 2003 do 2005 roku. Myślę, że to prawda. Gigi kształciła się na kierownika duchowego w Instytucie Shalem i jest nim od 2000 roku. Gigi obecnie pracuje w Centrum Akcji i Kontemplacji jako kierownik żywej szkoły. Jesteśmy bardzo wdzięczni tutaj, w Contemplative Outreach, za naszą długoletnią współpracę z CAC i ogromną pracę, którą tam wykonujecie. Witamy Cię serdecznie, Gigi. Dziękuję, że tu jesteś. Colleen Thomas [00:03:04] Witaj, Gigi. Gigi Ross [00:03:05] Dziękuję. Czy miałbyś coś przeciwko, gdybym poprawił jedną rzecz w biografii? Marka Dannenfelsera [00:03:09] Proszę. Gigi Ross [00:03:10] Właściwie zdobyłem certyfikat przewodnictwa duchowego gdzie indziej. Pracowałem w Instytucie Shalem i byłem tam zastępcą dyrektora programu poradnictwa duchowego. Marka Dannenfelsera [00:03:19] Świetnie. Dziękuję. Colleen Thomas [00:03:20] Tak. Nie byłem tego pewien. Wiedziałem, że współpracujesz z Shalemem od kilku lat i jesteś osobą, którą chciałem poznać już od kilku lat. Krążymy w tych samych kręgach. Mieszkam w DC, a ty mieszkałeś tu przez lata. Współpracowałeś z Shalem, który dla naszych słuchaczy, jeśli nie wiesz, Shalem jest jedną z najstarszych i najbardziej znanych organizacji zajmujących się formacją szkolącą kierownictwo duchowe w USA. Pracuję dla Stillpoint, o którym lubię mówić, że to West Coast Shalem, i w tym podcaście rozmawialiśmy z kilkoma absolwentami Shalem. Karol McColmana, Dr. Lerita Coleman Brown, Nawet Keitha Kristicha przeprowadził program formacyjny z Shalemem. I dlatego dzisiaj, gdy rozmawiamy o pogłębianiu praktyki Modlitwy Głębi, również pomyślałem, że dobrze będzie, gdy porozmawiamy trochę o znaczeniu kierownictwa duchowego i innych praktyk formacji duchowej, które mogą wspierać praktykę Modlitwy Głębi. Zajmiemy się tym wszystkim. Ale najpierw, Gigi, mamy zwyczaj w tym podkaście rozpoczynać wszystkie nasze rozmowy od tej rozmowy o tym, kiedy po raz pierwszy zapoznałeś się z praktyką Modlitwy Głębi i jak Modlitwa Głębi ukształtowała twoje życie kontemplacyjne i praktykę modlitewną oraz jak to się nadal kształtuje swoje życie kontemplacyjne. Czy możesz nam opowiedzieć trochę o tym, kiedy i jak po raz pierwszy zetknąłeś się z Modlitwą Głębi? Gigi Ross [00:04:59] Jasne. Był rok 1997 lub 1998. Byłem prenumeratorem nieistniejącego już pisma o nazwie Gnosis. To dziennik zachodnich tradycji wewnętrznych. Cynthia Bourgeault napisała artykuł na temat Modlitwy Głębi. I naprawdę mnie to wciągnęło. A ja, z jakiegoś powodu, nie wiem dlaczego, ale czułem, że nie chcę zaczynać tego ćwiczyć, dopóki ktoś mnie przez to nie przeprowadzi. I tak w listopadzie 1998 odbyły się warsztaty wprowadzające w Kościele Episkopalnym w Waszyngtonie, poszedłem na te warsztaty, zabrałem je do domu, przećwiczyłem i po prostu się w tym zakochałem. I wtedy najbardziej mnie poruszyło to, że odbyłem wiele innych rodzajów medytacji, ale ta była pierwszą, która wydawała mi się osobista i relacyjna. I to właśnie najbardziej przyciągnęło mnie do Modlitwy Głębi, to poczucie osobistej relacji. I tak oto zacząłem i kontynuowałem Modlitwę Głębi. W końcu zdecydowałem, że chcę poszukać grupy. Były dwa kościoły episkopalne, które miały grupy Modlitwy Głębi w równej odległości od miejsca, w którym mieszkałem. Poszedłem do obu i zdecydowałem się na jeden. I co ciekawe, chodząc do tej grupy przez kilka lat, nie miałem domu kościelnego, ale ponieważ tak bardzo lubiłem tę grupę, sprawdziłem ich niedzielne nabożeństwa i dołączyłem do tej konkretnej parafii, a następnie zostałem episkopałem. Z biegiem czasu coraz bardziej zaangażowałem się w działalność Contemplative Outreach w metropolii Waszyngtonu, jak to się wówczas nazywało, i ostatecznie przez kilka lat byłem członkiem zespołu kierowniczego, a także uczestniczyłem w szkoleniu do prowadzenia warsztatów wprowadzających. Byłem więc bardzo, bardzo zaangażowany, a potem moje życie stało się zbyt zajęte. Dlatego odsunąłem się od niektórych zajęć związanych z przywództwem, którymi się zajmowałem. I tak mniej więcej wygląda moja historia z Modlitwą Głębi. Inną rzeczą, którą chciałbym powiedzieć, jest to, że dla mnie bardzo ważne w mojej praktyce Modlitwy Głębi są właśnie odosobnienia. Odbyłem rekolekcje pointensywne w styczniu 2002 r., co było interesujące, ponieważ miało to miejsce mniej więcej po ponownym otwarciu lotów po 11 września 2001 r. A potem, tak często, jak mogłem. Tak więc pojechałem na moje pierwsze odosobnienie w styczniu 2002 r., co było interesujące, ponieważ byłem tuż po 11 września 2001 r., a lotniska właśnie zostały otwarte i dlatego tam pojechałem. Poszedłem do Snowmass St. Benedykta Za to klasztor w Snowmass w Kolorado. I naprawdę podoba mi się sposób, w jaki trzymali ten pojemnik podczas rekolekcji. A potem odbyłem tyle postintensywnych, w pełni cichych odosobnień, ile to możliwe. Pierwszy raz zrobiłem to w 2003 roku w Snowmass. I odbyłem jeden z moich post-intensywnych zajęć w Snowmass. Myślę, że od 2003 roku zrobiłem ich może osiem lub dziewięć. Dlatego dla mnie niezwykle ważne było pogłębienie mojej praktyki, aby znaleźć się w tym miejscu. Myślę o modlitwach głębi, modlitwie odpuszczenia, a następnie pogłębieniu jej poprzez odpuszczenie ciszy na tak wiele dni. Zawsze na pewno wracam wypoczęty. Ale zazwyczaj w tym czasie dzieje się też coś, czego nie da się nazwać, co naprawdę pogłębia, nie tylko moją praktykę, ale po prostu sposób, w jaki realizuję to, czego się uczę w praktyce. Marka Dannenfelsera [00:08:11] Gigi, mówiłaś o klasztorze św. Benedykta w Snowmass. To klasztor, który założył Thomas Keating, jeden z głównych architektów ruchu Modlitwy Głębi. To tam mieszkał. Zastanawiam się, czy miałeś częsty kontakt z Keatingiem? Należycie do ruchu, który na początku nie był tak duży jak obecnie. Zastanawiam się, czy nawiązałeś jakikolwiek kontakt z Thomasem i czego mogłeś doświadczyć będąc z nim w kontakcie. Gigi Ross [00:08:42] Pamiętam pierwsze odosobnienia, na które poszedłem w styczniu 2002 roku, a ponieważ były to odosobnienia z rozmową, całkiem nieźle radziłem sobie w milczeniu. Kiedy zapadła cisza, milczałem ja, nawet jeśli był to Thomas Keating. milczałem. Ale już na pierwszych rekolekcjach udało mi się zjeść z nim kolację przy stole. Przychodził i siadał przy różnych stołach, a także prowadził z nim dyskusję sam na sam na temat czegoś, co działo się ze mną podczas moich odosobnień i po prostu okazało się, że jest bardzo otwarty i po prostu pozytywnie przyjął moje doświadczenie. Zwykle należę do osób, które lubią być w tle. Więc kiedy ktoś jest naprawdę popularny, pozwalam innym ludziom robić wszystkie najważniejsze rzeczy. Dlatego też nie spędzałam zbyt wiele czasu z Thomasem. Po prostu naprawdę doceniam to, co przyniósł. Muszę powiedzieć, że to ramy i sposób, w jaki sformułował Modlitwę Głębi i modlitwę kontemplacyjną, naprawdę pomogły mi określić chrześcijańską tradycję kontemplacyjną. W dużej mierze wykonywałem praktyki kontemplacyjne wywodzące się z innych tradycji, ale tak naprawdę nie miałem dobrych ram dla tego, jak to działa w chrześcijaństwie. Sposób, w jaki to ujął, był dla mnie bardzo pomocny. Marka Dannenfelsera [00:09:48] Mówisz o samej metodzie, że udało mu się to wszystko sprowadzić do kilku prostych. Gigi Ross [00:09:54] Tak, sama metoda, ale także to, jak umieścił ją w szerszym kontekście, na przykład o tym, że modlitwa jest relacją, o wejściu do tego wewnętrznego pokoju, używając wersetu z 6. rozdziału Ewangelii Mateusza, co to oznacza . Pomogło mi to umieścić inne rzeczy w odpowiednim kontekście. Teraz widzę, że – jak powiedziała Cynthia Bourgeault – jedynym gestem Jezusa była kenoza, czyli samoogonienie, odpuszczenie. A potem ta Modlitwa Głębi, tak naprawdę to jest na wiele sposobów. To porzucenie naszych planów ego, naszych programów szczęścia i pozwolenie na wypełnienie tej pustki naszą zgodą na Bożą obecność i działanie w nas.. Dla mnie był to sposób na praktykowanie wielu rzeczy, których nauczała chrześcijańska tradycja kontemplacyjna, ale niekoniecznie zawsze dający możliwość praktykowania tego. Colleen Thomas [00:10:41] To wydaje się uderzające, bo z rozmowy, którą z tobą przeprowadziłem, wynika, że nie wychowałeś się w tradycji katolickiej. Czy to tylko część tego, o czym słyszę, jak mówisz? Co być może po raz pierwszy przyciągnęło cię do nauk księdza Thomasa i w jaki sposób niektóre z tego, co opisujesz, odpowiedziały na tęsknotę, którą żywiłeś w swojej tradycji wiary, ale której nie znajdowałeś? Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swoim wychowaniu, swojej duchowej podróży przed przybyciem do Modlitwy Głębi i Thomasa Keatinga? Gigi Ross [00:11:18] Dorastałem w Narodowej Konwencji Baptystów, która jest największym wyznaniem afroamerykańskim w USA. I muszę powiedzieć, że nigdy nie czułem się w tej tradycji w pełni jak w domu. Oboje moi rodzice byli bardzo aktywni w kościele, w którym dorastałem. Miałem rodzeństwo, które było kilka lat starsze ode mnie. A kiedy nauczyli się czytać, moi rodzice zadbali o to, żebym nauczyła się czytać w tym samym czasie. I tak miałam cztery lata, kiedy nauczyłam się czytać. Upewniali się też, że to, co czytam, to Biblia. I tak, chociaż miałem cztery lata, czytałem Biblię i nie wiem, jak to się dzieje, ale coś w moim czteroletnim umyśle wydawało mi się, że w kościele nie do końca rozumiałem całą historię. I wydawało mi się, że nie było tak dlatego, że próbowali to przede mną ukryć. To dlatego, że nie wiedzieli. Dlatego od dawna ciekawi mnie ten głębszy aspekt duchowości. I pamiętam, że mając osiem lat poszłam do biblioteki i należałam do tych osób, które chciały przeczytać wszystkie książki w bibliotece, co oczywiście jest niemożliwe, ale po stronie dzieci. Dlatego też postępowałem bardzo metodycznie. Zacząłem więc od systemu dziesiętnego Deweya, lata 200. Więc to właściwie tam jest cała duchowość i religia. I tak sięgnąłem po książkę pt Religie światai była to jedna z tych rzeczy, która zawierała coś w rodzaju ankiety w języku dzieci, mnóstwo zdjęć, trochę modlitw, kilka innych krótkich fragmentów i tak dalej. Było to badanie pięciu głównych religii. Pierwszym, który przebadali, był hinduizm. Otworzyłem więc tę książkę i zobaczyłem zdjęcie hinduskiego mnicha przed ołtarzem klęczącego w medytacji. I coś naprawdę do mnie przemówiło i naprawdę poczułem się, jakbym wracał do domu. Jedną z dobrych rzeczy u moich rodziców było to, że nigdy nie cenzurowali tego, co czytam. Gdyby wiedzieli, że czytam, nie byliby szczęśliwi, ale nie wiedzieli, że po prostu byli szczęśliwi, że czytam. Myśleli, że to z biblioteki, jest w porządku. I tak naprawdę zaczęło się poszukiwanie mnie i patrzenie w te głębokie kontemplacyjne miejsca. Wiele z tego, czego się nauczyłem, miało miejsce w latach 70., więc wiele z tego, czego się nauczyłem, miało charakter wschodni. A ja właśnie próbowałam wielu rzeczy z książek. Po prostu wypróbowałem to w domu i zrobiłem to, co oni, czyli usiadłem nad książkami. A później, kiedy dorosłem, przeprowadziłem się do Waszyngtonu i moim sposobem na znalezienie duchowej wspólnoty było szukanie miejsc, w których dzieją się kontemplacje. I to doprowadziło mnie do Katedry Narodowej i nabożeństwa w Taize, które bardzo mi się podobało nie tylko ze względu na ciszę, ale także dlatego, że nie było kazania. Była to cisza, śpiewy i modlitwy. I to było wszystko, czego potrzebowałem, żeby bardziej zaangażować się w to, co robił Kościół episkopalny. A powodem, dla którego dowiedziałam się o tych warsztatach wprowadzających, było to, że Katedra Narodowa prowadziła program na temat chrześcijaństwa i islamu. Więc uczestniczyłem w tym i była ulotka informująca o warsztatach wprowadzających do Modlitwy Głębi. Tak doszedłem, tak w skrócie wygląda moja droga. Tak. Marka Dannenfelsera [00:14:12] Kiedy cię słucham, stykasz się z różnymi tradycjami i każda z nich prowadzi jakiś rodzaj ścieżki medytacyjnej. Porozmawiajmy tutaj może trochę o samej praktyce, ponieważ myślę, że w chrześcijańskiej kontemplacji, a może szczególnie w Modlitwie Głębi, często słyszę, jak ludzie rozumieją ją jako medytację polegającą na zrobieniu sobie przerwy i zresetowaniu lub oddychaniu i relaksie. Ale tak naprawdę dzieje się dużo. Podczas tego rodzaju tego, co czasami nazywamy rozładunkiem lub, jak powiedziałeś, opróżnianiem, zachodzi wiele rekonstrukcji. Następuje demontaż fałszywego „ja”. A to mi nie za bardzo przypomina przerwę. Jeśli nie masz nic przeciwko, Thomas dużo o tym mówił, ale znalazłem cytat z jego krótkiego artykułu w naszym biuletynie Contemplative Outreach z 2015 roku i mówi on o opróżnianiu się. Jeśli więc nie masz nic przeciwko, przeczytam tylko fragment i poproszę Cię o reakcję lub odpowiedź. Dlatego w tym artykule mówi: „Wprowadź pustkę i wolność do każdej chwili i jej treści, a będziesz szczęśliwy nawet pośród cierpienia, zaakceptuj wszystko i wszystkich takimi, jakimi są, gdzie się znajdują, i staraj się postępować z miłością jak to możliwe w każdej sytuacji. Ucisz rozróżniający umysł, dzielący dla mnie rzeczy na dobre i złe”. A potem kończy, mówiąc: „Strach przyciąga nas do centrum, w którym stworzyliśmy ego, miłość rozprzestrzenia się z naszego prawdziwego centrum, prawdziwego ja”. Jestem po prostu ciekawy, czy mógłbyś powiedzieć więcej o tym całym procesie, wyładowaniu, opróżnieniu i transformacji, która zachodzi może nawet w twoim życiu, nawet na podstawie twojej własnej praktyki. Gigi Ross [00:16:07] Wiesz, co słyszę w tym cytacie, to coś, czego praktykuję niekoniecznie z powodzeniem od dłuższego czasu, że opróżnianie jest dla mnie rezygnacją z naszych programów lub szczęścia, Thomas mawiał, że porzucimy nasze plany i chcemy, żeby wszystko działo się tak, jak tego chcemy. Chciałbym myśleć o życiu jak o rozmowie i często próbuję zmonopolizować rozmowę, mówiąc, że życie musi wyglądać w określony sposób. I myślę, że wiele z tego, co Thomas nazwałby wyładowaniem na nieświadomości i innymi tradycjami, myślę, że buddyzm mógłby to nazwać cierpieniem, dzieje się, gdy opieramy się temu, co jest. A kiedy opieramy się temu, co jest, sprowadzamy na siebie wiele bólu i cierpienia, próbując znaleźć wszystkie sposoby kontroli. Zatem wiele tych pozostałości pojawia się, gdy stawiamy opór. Mamy więc wybór: dalej walczyć, próbować kontrolować i tworzyć więcej tego, tych rzeczy, które należy rozładować, lub opróżnienia idei otwartych rąk i pozwolenia, aby życie było takie, jakie jest, i aby móc częściej rozmawiać z to, aby zobaczyć nie tylko, jak chcę, żeby wyglądało życie, ale jakie życie ma wyglądać i próbować żyć w związku. I jeśli chodzi o mnie, naprawdę podoba mi się pomysł, tak naprawdę nie myślę o Modlitwie Głębi jako o medytacji, a bardziej o modlitwie, ponieważ dla mnie modlitwa dotyczy relacji i myślę, że Modlitwa Głębi dotyczy relacji. Wchodząc w ten czas siedzenia, nie znam żadnego związku, który byłby w stu procentach błogością. Wszystko jest szczęśliwe i zawsze jesteś spokojny, kiedy jesteś w takim związku. Jeśli zamierzasz być w związku, wszystkie rzeczy, na które nie chciałeś patrzeć, wyjdą na powierzchnię. I dlatego ma to dla mnie całkowity sens. To samo wydarzyłoby się podczas Modlitwy Głębi. A kiedy mówimy o pogłębianiu praktyki, dla mnie jest to przeniesienie gestu powiedzenia „tak” na całe życie. I to dla mnie, też to słyszę w tym cytacie. Z tym właśnie walczę. Jestem osobą, która naprawdę chce, żeby wszystko szło po mojej myśli, i spędziłam całe życie próbując manewrować tak, aby wiele rzeczy szło po mojej myśli, a potem różne rzeczy się dzieją, dno spada i muszę się uczyć. Ale w pewnym momencie było coś, czego nie mogłam kontrolować i że jedynym sposobem, aby to przetrwać, było zaufanie, że Bóg chce dla mnie jak najlepiej. I że to, co działo się w moim życiu z obecnością Boga, ostatecznie służyło temu, aby wskazać mi drogę do mojego już doświadczonego zjednoczenia z Nim, choć niekoniecznie jestem tego świadoma. Właśnie takie myśli wywołał u mnie ten cytat. Colleen Thomas [00:18:43] Tak, myślę, że to jedno z najczęstszych błędnych przekonań na temat idei zbliżenia się do Boga i poczucia wiecznego szczęścia. To obietnica. Jednocześnie jesteśmy zaproszeni do głębszej relacji z tym, co jest. Akceptacja tego, co jest, może być bardzo frustrująca, a akceptacja Bożej woli wbrew naszym planom nie zawsze jest na pewno błogim uczuciem. Wiele z tych praktyk polega na porzuceniu przywiązań do naszych wyobrażeń o tym, jak powinno wyglądać życie. Chcę może powiązać to z jedną z wytycznych Modlitwy Głębi, która mówi, że kiedy zaangażujesz się w swoje myśli, a brat Thomas opisuje myśli jako uczucia, powróć jak najłagodniej do swojego świętego słowa. Bardzo chciałbym poznać Twoje doświadczenia i punkt widzenia na temat myśli. To naturalne, że kiedy coś ćwiczysz, z czasem stajesz się lepszy. Pianista robi postępy w swojej praktyce i popełnia coraz mniej błędów lub uczy się czytać bardziej skomplikowane układy. Ale praktyka Modlitwy Głębi niekoniecznie staje się łatwiejsza z biegiem czasu, przynajmniej jeśli chodzi o myśli, prawda? Keating opowiada o wędrówkach wyobraźni. Mówi o jasnym świetle duchowej podróży lub psychologicznym wglądzie, który pojawi się podczas naszego siedzenia. Dlatego jestem ciekawa, jak z biegiem czasu pogłębiła się Twoja relacja z uwalnianiem myśli w praktyce? A może w takim razie jak widzisz tego owoce w życiu? Gigi Ross [00:20:44] Jedną z rzeczy związanych z tymi wytycznymi jest to, że czasami ludzie o nich wspominają, ale nie zawsze dotyczą one zaangażowania. Powiedziałbym więc, że tak naprawdę odpuszczam zaangażowanie, a nie koniecznie myśli. I to było coś, czego musiałem się nauczyć, ponieważ kiedy po raz pierwszy odmawiam Modlitwę Głębi, cóż, jest taka myśl, którą muszę odpuścić. Wróćmy do mojego sekretnego słowa. Jednak w miarę jak coraz głębiej zagłębiałem się w praktykę, zdałem sobie sprawę, że kiedy się modlę, często dzieje się na więcej niż jednym poziomie. Może to być tak, jakby na powierzchni wszystkie te myśli odpływały, biegły obok i robiły to, co mam na myśli, nie wiem. Zostaliśmy stworzeni, żeby myśleć. Nie wiem więc czym właściwie możemy wyłączyć myśli. Uważam, że w mojej modlitwie jest też głębszy poziom i na tym głębszym poziomie często krążą myśli, ale ja tam nie jestem. Mogę widzieć przepływające myśli, ale tak naprawdę jestem zwrócony do wewnątrz, w tym miejscu otwartości i poddania się temu, co jest, czyli ostatecznie Bogu. W takim razie po prostu się modlę. Nie ma potrzeby wracać do moich świętych słów, bo jestem tam, gdzie powinienem. Ale kiedy łapię się na tym, że daję się porwać myśli, uczuciu, irytacji czy coś takiego, jest to dla mnie czas, aby wrócić i przypomnieć sobie, dlaczego tu jestem. Naprawdę jestem tutaj, aby zwracać uwagę na Boga i być otwartym na Bożą obecność. I to dla mnie była różnica. I nawet z tą różnicą, nie wiem, myślę, że mogłem to mieć, nie wiem, niezależnie od tego, jak długo odprawiałem Modlitwę Głębi pod koniec lat 90., może miałem dwa okresy, w których było coś w rodzaju Nie, nie pamiętam żadnych myśli, ale to wszystko. I naprawdę myślę, że to dobrze, ponieważ uważam, że to ważna praktyka w życiu. Naprawdę myślę, że transformacja następuje, gdy się zmagamy, kiedy musimy powiedzieć: OK, podjąłem tę decyzję, wrócę do mojego świętego słowa. A jeśli nie, to po namyśle co było według mnie ważniejsze niż obecność Boga w tej chwili? I chodzi o to, aby naprawdę przyjrzeć się temu, jak jesteśmy w związku, choć tak naprawdę nie wiemy, jacy jesteśmy, dopóki nie pojawi się coś, co naprawdę nas z tego wyrwie. A więc przeżywanie tych chwil, jak Keating powtarzał milion razy, aby powiedzieć Bogu „tak”, po prostu przeżywanie tych chwil, aby po prostu pamiętać, że taki właśnie jestem. A także pamiętać, że stracę to i zostanę porwany, to tylko część ludzkiej kondycji. Czy mogę pogodzić się z byciem jednocześnie człowiekiem? I to też, to jest właśnie ten hymn z Listu do Filipian, który Paweł cytuje o Jezusie, który ogołocił się ze swojej boskości, aby stać się w pełni człowiekiem. To mi mówi, że częścią mojej podróży jest także to, że kiedy zapominam o Bożej obecności i myślę, że coś jest ważniejsze, jak jakaś myśl jest ważniejsza niż powiedzenie Bogu „tak”, a potem przypomnienie sobie: „O tak, naprawdę chcę powiedzieć tak” Bóg. Robienie tego w kółko jest częścią ludzkiej kondycji, która objawia się na wiele sposobów. Po pierwsze, pomaga mi to zaakceptować siebie jako osobę, która będzie wstawać, upadać i wstawać, i mam nadzieję, że wie, że nawet gdy upadam i podnoszę się, upadam i podnoszę się w Bogu. I nawet gdy upadam i podnoszę się, upadam i jestem trzymany przez Boga. Cokolwiek mnie spotyka, dzieje się w Bogu i dlatego dzieje się w miłości. I tak jest ze mną dobrze, nawet jeśli nie podoba mi się fakt, że w moich oczach mogłem zrobić coś, co nie było idealne. Nie sądzę, żeby Bóg postrzegał coś takiego jako doskonałe lub niedoskonałe. A inną rzeczą, którą to robi, jest to, że pomaga mi w moich własnych zmaganiach porzucić swoje plany, otworzyć to miejsce zaufania, opustoszenia i poddania się. A kiedy to robię, faktycznie stwierdzam, że pochodzę z bardziej autentycznego miejsca. Więc właściwie jestem bardziej sobą, kiedy przestaję próbować kontrolować rzeczy, niż jestem, kiedy naprawdę próbuję sprawić, żeby coś się wydarzyło i poszło po mojej myśli. [rozpoczyna się uroczysta muzyka] Marka Dannenfelsera [00:24:48] W tradycji chrześcijańskiej Modlitwa Kontemplacyjna to otwarcie umysłu i serca na Boga, który jest poza myślami, słowami i emocjami. Modlitwa Głębi jest metodą mającą na celu ułatwienie kontemplacji. Metoda sugeruje cztery wytyczne. Po pierwsze, wybierz święte słowo jako symbol swojej woli wyrażenia zgody na obecność i działanie Boga w tobie. Po drugie, usiądź wygodnie i stosunkowo nieruchomo zamknij oczy lub zostaw je lekko otwarte i po cichu przedstaw swoje święte słowo. Po trzecie, kiedy zauważysz, że pochłonęła cię jakaś myśl, po prostu powróć delikatnie do swojego świętego słowa. I po czwarte, pod koniec 20-minutowego okresu modlitwy odpuść święte słowo i pozostań w ciszy przez kilka minut. Dodatkowy czas zachęca do wprowadzenia atmosfery ciszy w codzienność. [uroczysta muzyka się kończy] Wydaje się, że to bardzo ważne rozróżnienie, kiedy powiedziałeś, że nie chodzi tu o odpuszczenie konkretnej myśli, ale o zaangażowanie się w nią. Ponieważ myśli przychodzą i odchodzą w każdym związku, prawda? Jesteśmy zaangażowani, jeśli pracujemy w świecie i jesteśmy w relacji z ludźmi i w relacji z Bogiem, jest tam wiele rzeczy. Nie chodzi o to, żeby trzymać to wszystko z dala od siebie, chodzi po prostu o to, by nie złapać tego, co wbija się w haczyk zaręczyn. Colleen Thomas [00:26:27] Z jakiegoś powodu akceptujemy to w relacjach międzyludzkich, ale trudniej jest to zaakceptować w naszej relacji z Bogiem. To interesujące. Gigi Ross [00:26:36] W pewnym sensie odpuszczenie tego zaangażowania pozwala myślom stać się częścią związku bez konieczności robienia czegokolwiek z nimi. Marka Dannenfelsera [00:26:44] Tak. I powiedziałeś coś w tym stylu o tym, że najpierw jest odpuszczenie, a potem odpuszczenie. I sposób, w jaki tak pięknie mówiłeś o różnych rzeczach, może tam być. Jeśli zrozumiesz, że są zakochani, mogą tam być. Nie musisz reagować ani walczyć, oczywiście my to robimy. Ale jest ta obietnica, że Bóg trzyma to wszystko w miłości. Zastanawiam się, czy mógłbyś powiedzieć więcej o związku pomiędzy praktyką, powiedzmy Modlitwą Głębi i kierownictwem duchowym, a naszą potrzebą towarzyszy na duchowej podróży. Gigi Ross [00:27:17] Po pierwsze, powiedziałbym, że ta praktyka faktycznie pomaga mi jako kierownikowi duchowemu być lepszym kierownikiem duchowym, ponieważ pomaga mi pamiętać, że aby głęboko słuchać, muszę odpuścić. A jako kierownik duchowy myśli przychodzą i odchodzą przez cały czas. Muszę być w miejscu i po prostu dokonać rozeznania, czy jest to myśl, którą należy podzielić się z osobą, z którą siedzę? A może było to po prostu coś, co powinnam po prostu odpuścić i odwrócić się od tego? Ten sam rodzaj pomysłu, a właściwie powrót do faktu, że prawdziwym reżyserem i duchowym kierownictwem czasu jest duch. A wracając do pytania: czy zgadzam się na obecność i działanie Boga w czasie kierownictwa duchowego? Jeśli chodzi o mnie wewnętrznie, ma miejsce wiele tego samego rodzaju ruchu, kiedy służę jako kierownik duchowy danej osoby. A potem sam związek, jak zwykle, i większość kierowników duchowych, wiem, że zaczynamy od czegoś w rodzaju pierwszej randki, zapoznania się z osobą, którą zamierzamy sprawdzić, czy chcemy aby być w związku i po prostu rozmawiać o swojej podróży. Mówię o tym, jak prowadzę kierownictwo duchowe, a potem robimy coś w rodzaju krótkiej próby, ponieważ mam jakieś trzy miesiące, aby zobaczyć, jak to będzie działać. I dużo się uczę. Ludzie zwracają się do kierownictwa duchowego na różne sposoby. Niekoniecznie muszą nawet wiedzieć, dlaczego tam są. Dlatego niektórzy ludzie mają więcej doświadczenia w kierownictwie duchowym, inni nie. Niektórym bardzo łatwo jest rozmawiać o swoim życiu wewnętrznym, innym nie. Dlatego moim zadaniem jako kierownika duchowego jest akceptowanie ludzi tam, gdzie są. Jest taki pomysł, słyszałem go bardziej na temat buddyzmu dawania świadectwa. I to po prostu być miejscem, w którym w pewnym sensie jestem bardziej jak lustro, bo wiem, że to zdarza się mnie i wydaje się, że zdarza się to innym ludziom. Kiedy mogę porozmawiać z kimś, kto po prostu tam jest, słucha i daje świadectwo, właściwie wmawiam sobie rzeczy, o których istnieniu nawet bym nie pomyślał. Dlatego czuję, że w pewnym sensie moją pracą jest po prostu bycie człowiekiem zastępującym Bożą obecność i pozwalanie, aby ta obecność działała przeze mnie. Więc to, co robię, to miejsce głębokiego słuchania i po prostu bycia tam. Jeśli coś się pojawi i wydaje się, że pochodzi z miejsca, którym chce się podzielić, jest to jakiś rodzaj duchowego szturchnięcia, czasami muszę pozwolić, żeby ta rzecz wyszła na jaw. dwa lub trzy razy, zanim okej, tak, ciągle się pojawia, więc chyba coś powiem. Czasami właściwie większość czasu spędzamy po prostu w ciszy. I zauważam, że patrząc na tę osobę, widzę, że faktycznie dzieje się coś, przez co duch pracuje z tą osobą i przez tę osobę w tej ciszy. I że w takim razie moim zadaniem jest po prostu zejść z drogi i pozwolić, żeby tak się stało. Przyszło mi na myśl kilka rzeczy, które mają związek z Modlitwą Głębi i kierownictwem duchowym. Colleen Thomas [00:30:02] W Otwieraniu umysłów, otwieraniu serc ktoś zadaje pytanie dotyczące kierownictwa duchowego, a ojciec Thomas odpowiada w Modlitwie głębi, że od czasu do czasu napotykasz trudną pogodę. I myślę, że na tym polega napięcie w tej swobodzie, w sposobie, w jaki mówimy o pozwalaniu sobie na bycie. A potem rzeczywistość, że im dłużej jesteśmy zaangażowani w praktykę, tym bardziej angażujemy się w tę trudną pogodę. I tak też w praktyce kontemplacyjnej jesteśmy zapraszani na naprawdę ciężkie rzeczy. Myślę o właśnie tej prostej, ale jednej z moich ulubionych nauk księdza Tomasza, gdzie mówi o pokucie, pyta w przemówieniu, czy zechciałby pan łaskawie zmienić kierunek, w którym szuka szczęścia? Ale to jest wielka praca, bo prowadzi nas do jednego, do zastanowienia się, gdzie szukam szczęścia? Gdzie znajduję źródło szczęścia? Mówi, że w pewnym momencie musimy stawić czoła podstawowemu problemowi, jakim jest nieświadoma motywacja, która wciąż istnieje, nawet po tym, jak wybraliśmy wartości ewangelii. I nazywa tę nieświadomą motywację fałszywym ja, które komplikuje się w wyniku socjalizacji i zostaje ponownie poinformowane przez naszą nadmierną identyfikację z naszymi uwarunkowaniami kulturowymi. A wszystko to dzieje się w modlitwie, w siedzeniu. Z własnego doświadczenia widzę, dlaczego kierownictwo duchowe było tak cenne. Ale czasami widziałem też, że zastanawiałem się, czy ten proces rzeczywiście zachodzi w nas i czy jesteśmy w stanie oprzeć się tej świadomości nieświadomej motywacji? Ojciec Thomas wzywa ich do zaproszenia do miłości, stanowiąc przeszkody w uhonorowaniu tych mitycznych członkostw, które tworzymy z biegiem czasu. Dlatego jestem ciekaw, kiedy i jak wszystkie te rzeczy, z którymi się nadmiernie utożsamiamy, wychodzą na powierzchnię w naszej praktyce modlitewnej. Myślę, że jest to szczególnie ważne, gdy mówimy o pogłębianiu praktyki w kontekście wspólnoty kontemplacyjnej pomocy, gdzie możemy być bardzo przywiązani do bycia Amerykanami, bycia białymi i heteroseksualnymi. Jak spotkałeś się z tą konfrontacją z fałszywym „ja” i nieświadomą motywacją w sobie lub w ludziach, z którymi jesteś w relacji kierownictwa duchowego? Gigi Ross [00:33:03] Jedną z cech nieświadomej motywacji jest to, że jest ona nieświadoma. Rzeczywiście potrzebny jest sposób, aby ją sprowadzić do świadomości, ale zazwyczaj nie jesteś w stanie zrobić tego sam. I wtedy jest to ktoś, komu możesz zaufać, kto chce być z tobą szczery, a także jest chętny, ma jakiś sposób i wie, jak wskazać ci, co może się dziać. Zwykle myślę o ciężkiej pogodzie, o której wspomniałeś. Nazywam je bardziej zaproszeniami niż przeszkodami, ponieważ myślę, że nas wskazują. Dają nam znać, że cokolwiek się dzieje, nie zmierzamy w kierunku, w którym powinniśmy zmierzać. I temu czemuś w jakiś sposób się opieramy. Wróciliśmy do tego, że przeciwstawienie się temu, co jest, i odpuszczenie temu, co jest, nie jest łatwe, ponieważ nie jest to coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni i nie bez powodu. Ponieważ prawdopodobnie był taki moment w naszym życiu, gdy – przynajmniej z naszej perspektywy – pozwoliliśmy, aby było tak, jak jest, co mogło być bardzo szkodliwe lub przynajmniej wydawało nam się, że zaraz stracimy coś naprawdę bardzo ważnego. A więc pochodzi z naprawdę miejsca miłości. Ale w miarę jak się starzejemy, tych zagrożeń tak naprawdę nie ma, tak naprawdę ich nie ma. Ale mamy takie nawyki, które sami zbudowaliśmy. Lubię myśleć o ego jako o zbiorze tendencji, które zbudowaliśmy z biegiem czasu i do których tak się przyzwyczailiśmy, że myślimy, że tacy właśnie jesteśmy. Dlatego myślę o tym, żeby mieć kogoś, kto będzie z tobą siedział, był z tobą, świadczył o tym, przez co przechodzisz, a potem zwrócił uwagę, że być może jest tu zaproszenie. To, jak to wygląda, jest bardzo ważne w pogłębianiu naszej relacji. praktyka. I rozładowanie nieświadomości. To pojawia się w modlitwie, ale myślę, że pojawia się w życiu. To po prostu się pojawia. Myślę, że nazywamy je wyzwalaczami, kiedy pojawiają się w życiu. A więc co myślę, że zarówno ten gest, jak i modlitwa powrotu do świętego słowa i posiadania kogoś, kto będzie przy sobie i będzie świadkiem tych zmagań z tymi nieświadomymi motywacjami. Myślę, że pozwalają ci złagodzić twoją walkę. Ponieważ odkryłem, że kiedy walczę z tymi nieświadomymi motywacjami, mam tendencję do czynienia ich coraz większymi, niż są w rzeczywistości. Ale kiedy pogodzę się z faktem, że jest taka część mnie, która niekoniecznie mi się podoba, ponieważ nie pasuje do mojego wizerunku, ale jeśli jestem skłonny zaakceptować, że to także to, kim jestem, jest również częścią tego, jak zostałem stworzony. Kiedy mogę się do nich zwrócić i rzeczywiście pokochać te części siebie, których nie lubię, ze wszystkich stron następuje złagodzenie, zarówno w sposobie, w jaki pojawiają się te nieświadome motywacje, jak i w sposobie, w jaki z nimi jestem . I myślę, że Modlitwa Głębi mi na to pozwala, ponieważ mówi mi, że nawet te nieświadome motywacje, nawet te części mnie, których nie lubię, są utrzymywane w miłości. Wtedy będę mógł powierzyć uzdrowienie Bogu, zamiast się im opierać. I myślę, że może w tym pomóc zarówno kierownik duchowy, jak i realne pogłębienie praktyki modlitewnej. Marka Dannenfelsera [00:35:57] Tak. Jest też inny aspekt, który mnie ciekawi, kiedy mówisz o nieświadomej motywacji i potrzebie przyniesienia jej do świadomości oraz o tym, że potrzebujemy w tym pomocy i właśnie o tym mówimy, jedną z tych relacji jest kierownictwo duchowe jako sposób na pomoc w kontynuowaniu naszej podróży. Tradycyjnie kierownictwo duchowe było rodzajem relacji jeden na jednego. To nie do końca tak. Jest wiele różnych wyrażeń, ale wy w CAC i dla naszych słuchaczy, CAC, o którym mówimy, to Centrum Akcji i Kontemplacji, niektórzy z was wiedzą, że to organizacja, którą Richard Rohr założył dawno temu, kiedy, w 1987 r. Myślę, że tak było. Ale wykonujesz tam naprawdę ważną pracę. I to właśnie dzięki temu, co nazywacie Żywą Szkołą i jesteście Menedżerami Żyjącej Szkoły. I wydaje mi się, że jest to w pewnym sensie rodzaj duchowego kierownictwa także we wspólnocie. Dużo się uczymy, ale jest też dużo przetwarzania. Zastanawiam się więc, czy mógłbyś porozmawiać trochę o tym, jak zostałeś tam menadżerem i czego odkryłeś, pracując tam z ludźmi, którzy podejmują duże zobowiązania, jeśli chodzi o zejście głębiej w życie duchowe, a może nawet o tym, co Wyobrażasz sobie przyszłość Żywej Szkoły i rozwój sytuacji. Gigi Ross [00:37:18] Najpierw chcę wyjaśnić tytuł Menedżera Żywej Szkoły. Właściwie został on zaktualizowany do wersji Living School Student Experience Manager, ponieważ właśnie o to mi chodzi w Living School: o to, w jaki sposób uczniowie przechodzą przez Living School i jakiego rodzaju kontener mamy dla nich, aby wspierać transformacyjną podróż przez Living School . Przyszedłem do CAC w 2015 roku i właściwie było to po około sześcioletnim okresie, który można nazwać naprawdę ogromnym rozstaniem. Zwolniono mnie z Shalem i nie znalazłem innej pracy. I tak spędziłem około sześciu lat, nie mogąc sobie pozwolić na własne mieszkanie. Musiałem więc w tym zakresie polegać na innych ludziach. I w końcu ktoś z mojego kościoła zauważył, że szukają kogoś, kto byłby koordynatorem administracyjnym Living School. To było tak, jakby minął trzeci rok Living School. Zacząłem więc od tego, ponieważ zrobiłem coś podobnego w Shalem, po prostu zajmując się szczegółami logistycznymi programu. I myślę, że to był koniec 2020 roku, dostałem szansę zrobienia czegoś innego. I jedną z rzeczy, które zauważyłem, jest to, że CAC ma wiele programów, więc każdy program ma swój zespół. Żaden z zespołów nie jest duży. I tak zespół Living School w tamtym czasie składał się zasadniczo z dwóch osób, dyrektora i mnie jako koordynatora, a następnie wsparcia w innych sprawach. Dlatego też nie było zbyt wiele miejsca na obecność w Internecie istniejących wówczas Żywych Szkół. I tak często uczniowie mieli wrażenie, że prawdziwa Living School to czas spędzony osobiście, a korzystanie z Internetu przypomina chodzenie do biblioteki i zwykłe przeglądanie książek. Chciałem więc stworzyć przestrzeń, w której moglibyśmy pogłębić doświadczenia online, aby także w większym stopniu wspierały transformację. Myślę, że większość ludzi już wie, że zmieniamy wygląd Living School. W przyszłym tygodniu odbędzie się nasze sympozjum i będzie to sympozjum ostatniej kohorty oryginalnej iteracji Żywej Szkoły. Naszym celem dla New Living School jest zwiększenie obecności w Internecie sposobu działania Living School. Właściwie najważniejszą rzeczą dla mnie, jako menedżera ds. doświadczeń studentów w Living School, jest sprawdzenie, w jaki sposób będziemy obecni w Internecie. Dlatego obecnie zastanawiam się nad zatrudnieniem przewodników, którzy przeszli przez oryginalną Living School, aby faktycznie pracowali z mniejszymi grupami, niezależnie od kohorty, w której się znajdują. I żeby było to miejsce, w którym mogą nauczyć się bycia we wspólnocie kontemplacyjnej, zdobyć narzędzia i praktyki, aby było na to sposób. Jedną z rzeczy, których nauczyłem się w Shalem na temat wspólnoty duchowej, jest to, że wspólnota duchowa to coś innego niż tylko wspólnota. Często przychodzimy do wspólnoty, skupiamy się wokół jakichś zainteresowań, ale wspólnota duchowa tak naprawdę polega na jednoczeniu się wokół Boga w centrum. I tak często możesz znaleźć się w duchowej wspólnocie z ludźmi, z którymi nigdy, przenigdy nie zetknąłbyś się nigdzie indziej w swoim życiu, i jak radzisz sobie we wspólnocie z ludźmi, którzy mogą po prostu bardzo się od ciebie różnić. Dlatego moim zadaniem jest tworzenie warunków, w których ludzie mogą pojawić się kontemplacyjnie we wspólnocie, ale jest to także społeczność ucząca się. A więc także przebywanie w miejscu, w którym mogą odbyć tę podróż i faktycznie wykonać ciężką pracę polegającą na popełnianiu błędów, gdy dojdziesz do swojej autentyczności. I rób to w społeczności w sposób, który bierze, zapożyczając dwa wyrażenia, nazywam to w sposób, który jest na tyle bezpieczny, że możesz się rozciągnąć i być odważnym, więc nie będzie ci wygodnie, ale też nie Nie chcę też wysyłać cię do strefy paniki. Colleen Thomas [00:40:55] Tak. Zastanawiam się, czy dla tych, którzy mogą nie być zaznajomieni z praktyką kontemplacyjną i formacją, o czym mówisz, Living School to program formacyjny. Co przeżywają uczniowie Living School? Jakie są, nie chcę używać tego słowa, ale jak składniki formacji duchowej. Podoba mi się sposób, w jaki mówiłeś o zdefiniowaniu wspólnoty duchowej jako skupiającej się wokół Boga w centrum. Zatem kiedy jesteś w podróży duchowej i uczestniczysz w programie formacyjnym z innymi osobami kontemplatycznymi w tej podróży, jakie jest to doświadczenie dla ludzi? Gigi Ross [00:41:41] W ciągu ostatnich kilku lat spędziłem dużo czasu, rozmawiając z może nieco ponad setką uczniów z różnych kohort Living School. I z wyjątkiem pierwszego roku Living School, zawsze istniał jakiś rodzaj małej wspólnoty grupowej. I nawet studenci pierwszego roku stworzyli coś własnego i prawie, powiedziałbym, że co najmniej 95% stwierdziło, że to społeczność była najbardziej transformującą częścią ich doświadczenia w Living School, nawet bardziej niż treść. Chociaż treść była bardzo ważna. Bez treści nie można by było mieć o czym się spotykać w społeczności. Ale oni mówili o, nazywamy je grupami kręgowymi. Mówią o swoich grupach kręgowych jako o miejscu, w którym stosujesz to, czego się uczysz. I tak wracamy do relacji. Ponieważ Jedną rzeczą jest mieć coś w głowie, ponieważ poznałeś mistyków i nauczyłeś się sposobu patrzenia na to, co mogą oznaczać te różne teksty. Poznałeś różne sposoby prorokowania i może to być po prostu świetna wiedza. Ale jak to przeżyć? Małe grupy mogą być swego rodzaju pośrednim krokiem na drodze do pełni życia, ponieważ są to ludzie, którzy również przechodzą przez to samo doświadczenie i uczą się tych samych rzeczy i tej samej podróży. I wszyscy mają to pragnienie, tę tęsknotę, która, jak sądzę, jest sercem kontemplacji, tę tęsknotę za Bogiem, tę tęsknotę za tą jednością, za tym doświadczeniem jedności z Bogiem. Kontemplacja to jedno z tych słów, które dla różnych ludzi oznacza różne rzeczy. Dlatego osobiście dokonuję rozróżnienia pomiędzy praktyką podobnej praktyki kontemplacyjnej a kontemplacją. Dla mnie praktyka jest sposobem otwarcia się na dar kontemplacji. Kontemplacja jest dla mnie darem, który może dać tylko Bóg. I mam na myśli tę kontemplację, że jest to bezpośrednia obecność w danej chwili w miłości. Tym właśnie jest dla mnie kontemplacja. I nie ma praktyki, która by to gwarantowała. I pod wieloma względami myślę, że prawie każda praktyka, którą wykonujesz, jest sposobem na powiedzenie: tak, to jest dar, który chciałbym mieć i od Ciebie, Boże, i Twojej wolności, zależy, czy mi go dasz, czy nie. Ale ludzie, którzy przychodzą do Żywej Szkoły, w większości są w miejscu, w którym odczuwa się wielką tęsknotę. Jednocześnie pragną być sposobem, w jaki Boża miłość staje się częścią przemiany świata. Są to więc te dwie rzeczy razem: kontemplacja i działanie. I tak część wspólnoty, mała grupa, krąg, jest drogą, można o tym myśleć jako o innym miejscu, gdzie spotykają się kontemplacja i działanie, kolejnym miejscu, gdzie to, co otworzyliśmy się na tę miłość Boga, jest uderza w gumę, rusza w drogę, kiedy musimy wejść w interakcję z innymi ludźmi, którzy mogą w jakiś sposób wiedzieć, jak naciskać nasze przyciski, a może robią to nieumyślnie, lub jest coś, co na nich rzutowaliśmy. Ale wszystkie te rzeczy, które pojawiają się w związku, zdarzają się również w małych grupach. Zdarzają się one także we wspólnocie duchowej. Ale myśl o wspólnotach duchowych, że wszyscy jesteśmy na tej samej ścieżce. Abyśmy wszyscy szukali sposobów, aby ponownie pozwolić na to, co ma się wydarzyć w miłości i odpowiedzieć na to ze współczującego, pełnego miłości miejsca, w którym oczekuje się, że zostaniemy pobudzeni przez czyjś wyzwalacz. I oczywiście nie dzieje się tak najczęściej. Naprawdę musisz się uczyć. Powtórzę: jest to kolejna praktyka. Praktyka uczenia się, jak być z innymi, jak pojawiać się kontemplacyjnie. Miejmy więc nadzieję, że jeśli wszyscy wiemy, że wszyscy razem podążamy tą ścieżką i że wszyscy potykamy się i wypełniamy swoją drogę, przedzierając się po omacku do tego, kim naprawdę jesteśmy w Bogu, to miejmy nadzieję, że będzie dla nas łaska, abyśmy mogli też popełniać błędy. Colleen Thomas [00:45:18] Dziękuję. Tak, to bardzo pomocne. Bardzo pomocne jest usłyszeć, jak wyrażasz to w ten sposób. I przypomina mi to, co powiedziałeś na początku naszej rozmowy o tym, jak przystąpiłeś do Modlitwy Głębi w środowisku grupowym. Znalazłeś grupę Modlitwy Głębi, że proces formacji duchowej odbywa się w grupach, dzieje się we wspólnocie, wszystko opiera się na relacjach. Nawet ta Modlitwa Głębi jako metoda polega na byciu w relacji z Bogiem. Myślę, że bardzo ważne jest, aby wydobyć to na światło dzienne w tej rozmowie, zwłaszcza że coraz więcej osób zgłębia praktyki medytacyjne. I są wszystkie te aplikacje, w których możesz ćwiczyć. Ale jedną z rzeczy, która moim zdaniem jest kluczowa i być może biorę za oczywistość, ponieważ przebywam w tych przestrzeniach, jest to, jak duża część mojej praktyki duchowej odbywa się we wspólnocie. Należę do grup Modlitwy Głębi. Ułatwiam pracę grupom. Biorę udział w warsztatach i rekolekcjach. Nie doświadczam Boga tylko indywidualnie, doświadczam Boga w innych i w relacjach z innymi. I naprawdę myślę, że to jest wyjątkowe na chrześcijańskiej ścieżce kontemplacyjnej, ale może nie. Być może dotyczy to wszystkich ścieżek. Myślę, że buddyzm, chociaż jeszcze się tym nie zajmowałem, ale społeczność Sanghi odgrywa ogromną rolę w tym, jak wyrażasz swój związek z praktyką wiary. Dobrze jest o tym przypominać w naszej rozmowie. Gigi Ross [00:46:57] Przypominasz mi jeden z problemów związanych z praktykowaniem Modlitwy Głębi i innych rodzajów medytacji na Zachodzie, ponieważ użyję terminu Harveya Coxa. Nasza religia obywatelska obejmuje indywidualność, która może dojść do wniosku, że chodzi przede wszystkim o mnie i moje duchowe dobro. Ale chrześcijaństwo zaczęło się w kulturze, która skupiała się wyłącznie na wspólnocie. Judaizm jest naprawdę wspólnotą, była to kultura wspólnotowa. To religia wspólna. A kiedy Jezus mówił, wiecie, to Bóg tak umiłował świat, a nie Bóg tak umiłował mnie. I tak, kiedy Jezus wzywał ludzi, zawsze wołał jak grupy. Może i tak, ale nie pamiętam, żeby kogoś wzywał. I tak chrześcijaństwo zaczęło się jako religia opowiadająca się za zbiorowym zbawieniem. A kiedy zetknął się z kulturą Zachodu, a zwłaszcza z kulturą Stanów Zjednoczonych, która naprawdę mocno kładzie nacisk na indywidualizm, stawało się to coraz bardziej osobiste, to znaczy, i z tym dorastałem. Jezus jest moim osobistym Zbawicielem. Ale jednocześnie jesteśmy częścią ciała Chrystusa. A ciało Chrystusa nie jest jedno. Ciało Chrystusa jest liczne w jednym. Myślę, że na Zachodzie będzie to dodatkowe napięcie. Myślę, że czasami schodzimy na dalszy plan w związku z tym, jak minął nasz czas modlitwy, ponieważ nie wydawało mi się to zbyt dobre. Bo to były te wszystkie myśli, ale tak naprawdę chodzi bardziej o to, kim jesteśmy w Bogu. Nie jesteśmy tylko w Bogu, tylko we mnie. Jesteśmy w każdym z nas, we wspólnocie i zbiorowo, jesteśmy w Bogu. Zatem kiedy się modlimy, oczywiście modlimy się z całą grupą ludzi. Niezależnie od tego, czy siedzimy w swoim pokoju sami, czy w grupie, wciąż modlimy się we wspólnocie. I myślę, że samo przypomnienie sobie tego, myślę, że jednym z najważniejszych słów ostatnio była współzależność, oznacza to, że nigdy nie jesteśmy jednością. Nie jestem tylko sobą. Mogę być sobą tylko dlatego, że jesteś sobą. [Rozpoczyna się uroczysta muzyka] Zatem nie ma sposobu, aby być tą odizolowaną jednostką, z czego bierze się ego i cała ta nieświadoma motywacja i ten program szczęścia, ponieważ próbują wmówić nam, że jesteśmy oddzieleni i że jesteśmy odizolowani i kiedy nie jesteśmy. Colleen Thomas [00:49:08] Dziękujemy, że dołączyłeś do nas w tym odcinku Opening Minds, Opening Hearts. Odwiedz nasza strone internetowa, kontemplacyjny zasięg.org aby subskrybować program w Apple Podcasts, Spotify i gdziekolwiek indziej, gdzie słuchasz podcastów. Możesz także śledzić nas na Instagramie @ contemplativeoutreach ltd. Więcej informacji o naszych gościach i ich pracy znajdziesz w notatkach do każdego odcinka. Jeśli podobał Ci się ten odcinek, zajrzyj na nasz kanał YouTube: COUTREACH. Cooutreach. Dzięki za wysłuchanie i do zobaczenia następnym razem. Marka Dannenfelsera [00:49:54] Drugi sezon Opening Minds, Opening Hearts powstał dzięki grantowi Zaufanie do procesu medytacji, fundacja charytatywna zachęcająca do medytacji, uważności i modlitwy kontemplacyjnej. Aby dowiedzieć się więcej o fundacji, przejdź do trustformeditation.org. Jeśli jesteś wdzięcznym słuchaczem i chciałbyś wesprzeć ten podcast, wejdź na stronę contemplatoutreach.org/podcast przekazać darowiznę w dowolnej kwocie. Dziękuję za wsparcie. Colleen Thomas [00:50:30]Ten odcinek Opening Minds, Opening Hearts został wyprodukowany przez Crysa i Tiany. [uroczysta muzyka się kończy]