Nieskończony Taniec Ostatecznej Rzeczywistości

Otwieranie umysłów, otwieranie serc odcinek 3 z Cynthią Bourgeault

Nieskończony Taniec Ostatecznej Rzeczywistości

„Dla Thomasa cała ta sprawa – taniec Manifestu i Niemanifestu – jest tym, czym jest święte Secret Embrace. I nieustannie płyną z jednego końca do drugiego. A źródło całej rzeczywistości, gdy Thomas to robi, jest zasłonięte przez Boga Stwórcę, ale on to kocha i tańczy. A oni dwoje są w głębokim uścisku”.

- Cynthia Bourgeault

Z przyjemnością dzielimy się rozmową z Cynthią Bourgeault, księdzem episkopalnym, którego spostrzeżenia na temat duchowości zmieniły nasze pojmowanie kontaktu z Ostateczną Rzeczywistością.

Cynthia jest współczesną mistyczką o zróżnicowanym doświadczeniu w duchowości kontemplacyjnej, teologii i dialogu międzyspirytualnym. Znana na całym świecie jako liderka rekolekcji i autorka, dzieli swój czas między domem w Maine a nauczaniem na całym świecie, gdzie jest pełną pasji orędowniczką ożywienia chrześcijańskich praktyk kontemplacyjnych. Praca Cynthii buduje mosty między tradycjami duchowymi, a jej nowa książka Thomas Keating: The Making of a Modern Christian Mystic bada życie Keatinga i jego wpływ na współczesną duchowość. Jej nauczanie zawiera jej głęboki szacunek dla Thomasa Keatinga, Teilharda de Chardina i innych wizjonerów teologii kontemplacyjnej, oferując nowe spojrzenie na chrześcijańską niedualność i wewnętrzną transformację.

 
W tym odcinku przyjrzymy się:
  • Cynthia omawia Ostateczną Rzeczywistość jako dynamiczną, wszechogarniającą „byt-ność”, która wykracza poza tradycyjne religijne koncepcje Boga. To pole relacyjne, w którym skończone i nieskończone oddziałują na siebie w ciągłym, pełnym miłości tańcu, który opisuje jako centralny dla chrześcijańskiej praktyki kontemplacyjnej.
  • Dzieli się również swoją podróżą od dualistycznego poglądu na Boga do bardziej ekspansywnego, zintegrowanego zrozumienia. Podkreśla, że ​​Bóg obejmuje zarówno aspekty osobiste, jak i bezosobowe, a rozpoznanie tej wzajemnej relacji prowadzi do pełniejszego doświadczenia duchowego.
  • Thomas Keating, kluczowa postać w niedualnym mistycyzmie chrześcijańskim, jest znaczącym wpływem na Cynthię. Rozważa ona jego nauki, które podkreślają wyjście poza ego i przyjęcie „świadomości jedności” i „braku jaźni”, kluczowych aspektów ewolucji duchowej i wyzwolenia od „fałszywego ja”.
  • Wiara, jak opisuje ją Cynthia, jest otwartością na Ostateczną Rzeczywistość, która wykracza poza każdy konkretny system wierzeń. Dla Keatinga i innych w dialogach Snowmass wiara dotyczy bezpośredniego, skoncentrowanego na sercu doświadczenia, a nie doktrynalnego przywiązania, tworząc wspólny grunt dla tradycji duchowych.
  • Centralnym tematem zarówno dla Cynthii, jak i Keatinga jest wzajemne oddziaływanie między tym, co jawne (świat fizyczny) a tym, co niejawne (transcendentne lub bezpostaciowe). Ten „taniec” sugeruje, że Ostateczna Rzeczywistość nie jest wyłącznie rozległą, bezpostaciową pustką, ale obejmuje radość boskiej ekspresji w świecie.

„Wiara to otwieranie, akceptowanie i odpowiadanie na Ostateczną Rzeczywistość. Wiara, w tym sensie, poprzedza każdy system wierzeń”.

- Porozumienia Snowmass, punkt nr 4.

Aby dowiedzieć się więcej o podstawowych zasadach teologicznych ruchu Contemplative Outreach, odwiedź stronę www.contemplatoutreach.org/vision

Aby połączyć się z Cynthia Bourgeault:
Aby połączyć się z nami dalej:  

Trzeci sezon programu „Otwieranie umysłów, otwieranie serc” był możliwy dzięki darczyńcy tacy jak Ty i dotacja z Zaufanie do procesu medytacji fundacja charytatywna zachęcająca do medytacji, uważności i modlitwy kontemplacyjnej.

  Producentką tego odcinka Opening Minds, Opening Hearts jest Rachael Sanya 👉🏽 www.rachelsanya.com  
Posłuchaj podcastu Opening Minds, Opening Hearts TERAZ ZA DARMO na YouTube, Apple, Google, Amazon i innych!
				Podcast „Otwieranie umysłów, otwieranie serc” Sezon 3 Odcinek 3 z Cynthią Bourgeault Tytuł odcinka: Nieskończony taniec ostatecznej rzeczywistości Mark: Okej, chcemy przedstawić wam naszego dzisiejszego gościa. Mogę mówić w imieniu Colleen. Obie jesteśmy bardzo podekscytowane, że mamy tu Cynthię Bourgeault, która jest współczesną mistyczką, księdzem episkopalnym, pisarzem i znaną na całym świecie liderką rekolekcji.  Dzieli swój czas pomiędzy samotność i żeglowanie po wodach wokół nadmorskiej pustelni, nadmorskiej pustelni w stanie Maine oraz podróże po świecie, podczas których naucza i szerzy uzdrowienie poprzez chrześcijańskie ścieżki kontemplacyjne i mądrości.
 Jej nowa książka Thomas Keating, The Making of a Modern Christian Mystic ukaże się w listopadzie.  Zdecydowanie warto tego poszukać.  Cynthia była również gościem naszego drugiego sezonu, kiedy opowiadała o wspólnej jedności i o wielu innych rzeczach.  Nagranie można znaleźć na stronie internetowej Contemplative Outreach: contemplativeoutreach.org.  Ale jesteśmy zachwyceni, że wróciła.  Witaj, Cynthio.
 Cynthia: Dziękuję.
 Colleen: Witaj, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Cię gościmy. Chcemy od razu przejść do konkretów, bo wiemy, że rozmawiając z Tobą, moglibyśmy spędzić z Tobą cały dzień, a mamy tylko około 45 minut.  Więc na początek, Cynthio, w tym sezonie skupiamy się na punktach porozumienia, które wyłoniły się na konferencjach w Snowmass i na tym, że odnaleziono wspólny język dla Boga, który wyłonił się w tych międzywyznaniowych dialogach. Językiem, na którym się zdecydowali, była Ostateczna Rzeczywistość.
 Ciekawi nas, jak dzisiaj opiszecie Ultimate Reality i jak Wy to zrobicie?
 Cynthia: Cóż, to dobry punkt wyjścia.  Myślę, że Ostateczna Rzeczywistość, tak jak Tomasz zaczął ją używać i poznał ją, co w dużej mierze jest tym, w jaki sposób ja ją poznałem i wykorzystałem, z pewnością obejmuje i ciepło obejmuje cały obszar tego, co chrześcijanie nazywają Bogiem.  Zawiera ona bardzo ciepłe i bogate przesłanie dotyczące osobowości i zdolności Boga do nawiązywania relacji z każdym człowiekiem, każdym zwierzęciem, każdym kwarkiem, każdym małym listkiem na poziomie osobistym, co jest naprawdę ważnym wymiarem.
 Jednakże Ostateczna Rzeczywistość sugeruje bardzo wyraźnie, że nawet Bóg jest koncepcją, perspektywą, punktem widzenia.  A Ostateczna Rzeczywistość to tak naprawdę to, co zaczyna się wyłaniać, gdy przestajesz potrzebować pojęć, by się zorientować, i zaczynasz po prostu bezpośrednio postrzegać.  Nie ma to wiele wspólnego z większą rzeczywistością lub bardziej realną rzeczywistością, kryjącą się za mniej realnymi rzeczywistościami.
 Chodzi o ostateczny rodzaj zawieszenia i przekroczenia pewnego mechanizmu w nas samych, który nieustannie kształtuje rzeczy w nas samych, a świat na zewnątrz.  Wszystko więc doświadczamy – łącznie z Bogiem – jako coś zewnętrznego wobec nas.  A kiedy coś się zmienia w jakości naszej świadomości i systemie operacyjnym naszego mózgu i serca, uczymy się już tego nie robić.  I istnieje bezpośrednie poczucie bycia, którego nie trzeba nawet wyrażać słowami i które można dzielić się w nieskończoność.  To jeden z powodów, dla których konferencja Snowmass okazała się tak udanym wydarzeniem, ponieważ jest ona równie dostępna w każdej tradycji i w żadnej, gdy świadomość zaczyna patrzeć na rzeczy w ten sposób.
 Na zewnątrz może to brzmieć, jakby było to większe i bardziej bezosobowe określenie Boga, ale tak naprawdę jest On Źródłem i Podstawą wszystkiego, wyłaniającym się z nicości i obejmującym nicość wraz z nami.  To jak cokolwiek, co możesz pojąć, cokolwiek, co możesz sobie wyobrazić.  Wszystko jest Ostateczną Rzeczywistością.
 Thomas dodał do tego po drodze ciekawy zwrot akcji, gdyż zaczął odczuwać bardzo bezpośrednio, że świat jest trójwymiarowy w dwuwymiarowym, a czterowymiarowy w trójwymiarowym, że to, co możesz wychwycić, będąc naprawdę w pełni świadomym i przejrzystym wobec Ostatecznej Rzeczywistości, to forma manifestująca się z nieskończoności i nieskończonego utajenia w każdej mikrosekundzie istnienia.
 Zatem dla Thomasa Ostateczna Rzeczywistość obejmowała również wymiar ostatecznego utajenia i możliwości, które urzeczywistniają się w momencie postrzegania.  To dynamiczna relacja z obszarem, który obejmuje zarówno To, Co Objawione, jak i To, Co Nieobjawione, oraz rodzaj cudownego, tajemnego uścisku między nimi.
 Bardzo dynamiczny, a nie bardzo relacyjny, zdradzony przez koncepcję Boga, ale nie uchwycony w tym, co ludzie tradycyjnie rozumieją pod pojęciem Boga.
 Colleen: Słyszeliśmy już wcześniej o twojej podróży, ale na wypadek, gdyby ktoś z obecnych nie słyszał o twojej osobistej podróży, jestem ciekawa, bo jesteś księdzem episkopalnym, i czy możesz nam opowiedzieć trochę o swojej ewolucji w kierunku pojmowania Boga w ten sposób, w przeciwieństwie do bardziej liniowego, dualistycznego sposobu, w jaki dochodzimy do pojmowania Boga przez tradycyjny kościół.
 Cynthia: Byłam częścią wspaniałej mieszanki w Snowmass, która zaczęła nabierać kształtu na początku lat 1990.  Kiedy ojciec Thomas z jednej strony był bardzo zajęty rozwijaniem całego systemu kontemplacyjnego przekazywania nauk, rekolekcji, to właśnie o to mu chodziło.  Ale zaczął też przyciągać do siebie tę żywą grupę ludzi, którzy byli po prostu duchowo nastawieni i perspektywiczni.
 Był także długoletnim przyjacielem i współpracownikiem Kena Wilbera, który tuż za wzgórzami w Denver zajmował się integralną świadomością ewolucyjną, a Thomas odgrywał ważną rolę w tej rozmowie.  W tamtym miejscu panował duży szum i zamieszanie, ponieważ mieszkałem obok St.  Przez kilka lat, z przerwami, w latach 90. byłem członkiem klasztoru św. Benedykta i należałem do bardzo, bardzo odurzającej mieszanki tej grupy, która zasadniczo żyła w popularnym rodzaju kliszy, w którą wierzymy… wychodzimy poza osobistą, uwięzioną, teistyczną koncepcję Boga, starego człowieka z brodą, wchodząc w szerszą, przestronną, niedualną, bezgraniczną percepcję, która jest Ostateczną Rzeczywistością.
 Przez pewien czas byłem tym całkowicie zainteresowany i nigdy się tego nie wyparłem.  Ale pod koniec zacząłem dostrzegać, że to tylko połowa obrazu.  Ponieważ pierwsza połowa obrazu przedstawia istoty ludzkie ewoluujące w kierunku luźno nazywanym niedualnym, w stronę większej, bardziej przestrzennej i mniej ograniczonej świadomości, która jest w stanie to pojąć.
 Ale w tym samym czasie coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z pytania, dlaczego Bóg, Bóg sam w sobie, objawia się w postaci objawionej?  Dlaczego w ogóle troszczymy się o te osoby?  Dlaczego ta wszechobecna osobowość jest tak obecna?  I zaczęło mnie irytować tego rodzaju aroganckie założenie, że chrześcijaństwo tkwi w tym, co osobiste, i dlatego nigdy nie osiągnie dojrzałego i wzniosłego poziomu świadomości, ponieważ ten poziom jest nieosobowy.
 I tam wzorowałem się na Teilhardzie de Chardin, a także na moim szczególnym ukochanym zakonniku i nauczycielu, bracie Rainfieldzie.  I oboje coraz bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to droga dwukierunkowa.  Dążymy do nieskończoności, lecz podział dąży do urzeczywistnienia samoświadomej woli Boga – bo tak Bóg umiłował świat.
 Istnieje więc nieustanny taniec pomiędzy tym, co skończone, a tym, co nieskończone.  Thomas określił to jako uścisk.  Dopóki naprawdę nie uchwycisz tego uścisku, nie uchwycisz pełni i wzniosłości chrześcijańskiego wkładu w niedualność, w ostateczną świadomość, która jest prawdziwie wzajemną troską o obie strony.
 Sporo moich spostrzeżeń na ten temat wzięło się z pracy, którą pasjonuję się od około 30 lat.  Poznałem go mniej więcej w tym samym czasie, co Modlitwa Głębokie z Gurdżijewem, G.  I.  Wspaniałe mapy, dzieła i zdjęcia kosmosu Gurdżijewa opierają się na modelu Wielkiego Łańcucha Bytów; Ken Wilber również z niego korzysta.
 Zasadniczo jest to model ewolucyjny.  Ale Gurdżijew jako pierwszy zauważył, że istnieje wymiana wzajemna.  Nie ewoluowaliśmy po prostu w górę, w górę i w górę, aż do momentu, w którym rozpłynęliśmy się w jedności.  Pozwalaliśmy, aby jedność przepłynęła przez nas i wypełniła każdy zakątek naszego jestestwa.
 W ten sposób promieniujemy istotą Boga w skończonej formie, co zdaje się sprawiać szczególną przyjemność i radość Nieskończonemu.  Bóg jeden wie dlaczego, ale Thomas i ja byliśmy zgodni co do tego.  Bóg się z tego śmiał.  Jest to więc ulica dwukierunkowa, a na obrzeżach ruchu ewolucyjnego wciąż jest sporo neognostycyzmu.  Musimy wyjść poza iluzję naszych fizycznych ciał.  Musimy uwolnić się od złudzenia, że ​​jesteśmy uwięzieni w naszym małym „ja” i odzyskać naszą tożsamość w bezkształtnej rzeczywistości.  To nie jest takie proste.  To doprowadzi cię do głowy Boga, lecz nie do Jego serca.
 Mark: Czy możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?  Ponieważ kiedy mówisz, mam wrażenie, że cały ten ruch i wzajemny ruch tam i z powrotem.  Nie chodzi tylko o to, „Jaki jest mój obraz Boga”, jak mówiłeś. Bóg jest gdzieś tam, jako idea, koncepcja lub rzecz, a ja wciąż tu jestem. Chodzi o zaangażowanie i ruch.
 Czy to jest ruch ku sercu Boga?
 Cynthia: Myślę, że tak.  Jest piękny cytat autorstwa Evana Thompsona, młodego filozofa, który współpracował głęboko z najlepszymi przedstawicielami ruchu niedualnego.  I mówi: „wszystkie iluzje są konstrukcjami, ale nie wszystkie konstrukcje są iluzjami”. Innymi słowy, jeśli pracujesz na podstawie zwykłej iluzji, pracujesz na podstawie konstrukcji, czegoś, co dał ci twój umysł.
 Jednak niektóre rzeczy, które daje nam umysł, czyli konstrukcje, nie mogą być iluzjami, ale mogą być bardzo użytecznymi punktami orientacyjnymi i metaforami rzeczywistości.  Uważam, że Bóg jest konstrukcją, która ma swoje miejsce.  Ma swoje miejsce, ponieważ niesie w sobie ciężar wspaniałych, ciepłych cech, które wydobywa.
 I co ciekawe, pod sam koniec jego życia, miało to miejsce zasadniczo po tym, jak został odesłany ze Snowmass do Spencer, na ostatnią, zasadniczo hospicyjną opiekę.  Tuż przedtem i przez cały ten czas, ten, który osiągnął zewnętrzne stratosfery niedualnego, bezobrazowego, bezforemnego mistycyzmu, zaczął powracać i podejmować wiele ze swoich praktyk, które były jego starymi modlitwami z dzieciństwa, najwcześniejszymi modlitwami przed Najświętszym Sakramentem.  Zakochał się w Modlitwie o Porzucenie Karola de Foucault, którą czytał i którą mu czytano przez ostatnie siedem miesięcy jego życia, i która nie ukrywa, że ​​jest obrazem Ojca: Ojcze, oddaję się Tobie.
 I było prawie tak, jakbym naprawdę dobrze wykonywał kenosis.  Aby naprawdę zaufać sobie i się oczyścić.  Czasami język osobisty sprawdza się lepiej.  Wiemy to w związkach romantycznych, wiemy to z naszymi dziećmi, że pewne cechy ludzkiego oddania, ludzkiej dobroci, charakteru i hojności ujawniają się bardziej w tej konstrukcji tego, co osobiste, i ujawniają się w większej przestronności tego, co bezosobowe.
 A sam Thomas bardzo szybko i dogłębnie odkrywał, jak poruszać się między nimi w tańcu.  To właśnie piękno filmów, które oglądasz z ostatniego roku jego życia, a szczególnie filmu, który nakręciła organizacja Comtemplative Outreach, A Life Surrender to Love.
 W jednej chwili zobaczysz, jak promieniuje nieograniczoną, nieskończoną, promienną prawdą, a w następnej skupia się na czyimś problemie lub troskliwie się nim opiekuje, zapewniając mu transformację, która niemal go elektryzuje.  W jednej chwili mówi o Bogu jako o ostatecznym bycie, a w następnej stwierdza, że ​​moglibyśmy go po prostu nazwać Bytem.  Innymi słowy, on po prostu bawi się nią jak sprężynką, popycha ją w górę i w dół, w górę i w dół, a ja to uwielbiam.  Wszystko jest tańcem.
 Całość.  A pod koniec po prostu tak bardzo podobał mu się ten taniec.  Nieskończone, całkowicie nieograniczone, a jednak, ponieważ Bóg tak bardzo cieszy się światem, że możemy budować tę konstrukcję Boga i ludzi, kochać, czcić i wielbić, i nie ma w tym nic fałszywego, i nie ma w tym nic niedojrzałego.  Jest to naczynie, w którym mieszczą się najwspanialsze aspiracje ludzkiej duszy.  To jest istota stworzenia.  Tak więc jedynym miejscem, w którym wpadamy w kłopoty, jest sytuacja, gdy ktoś staje się doktrynerski i dogmatyczny, upierając się, że jego interpretacja rzeczywistości jest lepsza od kogokolwiek innego.  Powiem ci, że jest mnóstwo osób niedualnych, które radzą sobie z tym całkiem nieźle.
 Wiesz, kiedy zostajesz odrzucony znienacka, bo wciąż tkwisz w tym, co osobiste.  Jeśli nie ma w tym arogancji, to zjem swój but.
 Colleen: Tak.  Słuchając Ciebie, myślę, że dla mnie, a także dla słuchaczy, ważne jest, abyś rozwinął swoją myśl i być może zdefiniował lub wprowadził pewne rozróżnienia między terminami, których używamy.  Mówimy o niedualności.  Słyszymy takie terminy jak: świadomość zjednoczeniowa… Jedność.  Czy są to synonimy?  Czy są to te same rzeczy?  Czy niedualność narodziła się z tradycji chrześcijańskiej, czy też została zapożyczona z innych tradycji?  Czy mógłbyś pomóc nam lepiej zrozumieć te koncepcje?
 Cynthia: W dużej mierze jest to gra językowa, Colleen, i oczywiście szanuję to pozorne zamieszanie, bo ono faktycznie istnieje.  Zasadniczo wydarzyło się to, że kiedy tradycja chrześcijańska, mająca własną strukturę językową i sposoby konstruowania wizji wyższej rzeczywistości, nawiązała silny kontakt z tradycjami azjatyckimi, miała inny model, ale ten sam rodzaj hierarchii.  Zaczęli dobierać się w pary.
 A zatem niedualność, co jest słowem zapożyczonym z tradycji azjatyckich.  Nie używano go zbyt często w rozmowach duchowych przed końcem lat 1980. XX wieku.  I wchodzi tylnymi drzwiami dialogu międzyduchowego.  I wszyscy starają się jak najszybciej dowiedzieć, do czego to pasuje.
 Problem polega na tym, że idea ta sytuuje się w szczelinie, między najwyższym szczeblem na mapie chrześcijańskiej, którym tradycyjnie był ruch unitarny, a czymś innym.  Jest jeszcze coś, co Bernadette Roberts zaczęła jako pierwsza badać i nazwała brakiem jaźni.  Thomas Keating i Bernadette Roberts podróżowali tą samą drogą, w swego rodzaju bliskim – nie powiem, że dialogu, ponieważ dodaje to zbyt wiele wagi temu, co faktycznie wydarzyło się znacznie bardziej nieformalnie – ale on śledził jej badania, a ona faktycznie je pisała, co najmniej jedna z jej książek o braku własnej osoby powstała tutaj, w Snowmass, podczas jej rekolekcji.  Thomas więc bardzo wcześnie zetknął się z tym, co ona nazywała brakiem jaźni.
 Myślę, że stopniowo zaczął zdawać sobie sprawę, że to, co w tradycjach azjatyckich nazywane jest niedualizmem, wykracza poza to, co w tradycji chrześcijańskiej nazywane jest jednością.  I leży to w kierunku tego, co ona nazywała brakiem jaźni.  I sądzę, że to on wymyślił to pojęcie, nie widziałem go nigdzie indziej, poza nim samym, określeniem świadomość jedności, którego zaczął używać coraz pewniej w ciągu ostatnich pięciu lat swojego życia.
 A co dla niego byłoby bezpośrednim odpowiednikiem tego, co w tradycjach azjatyckich nazywane jest niedualizmem.  To krok dalej niż tradycyjne zjednoczenie, ponieważ tradycyjne zjednoczenie nadal zachowuje poczucie głębokiej relacji duszy z Bogiem, a zjednoczenie jest często opisywane w obrazach mistycznego małżeństwa.
 Aby twoja dusza i dusza Boga były jeszcze bliżej siebie.  A Tomasz mówi, że dopóki istnieje dwójka, jestem ja i Bóg.  I zarówno on, jak i Bernadette, każdy na swój sposób, byli na tropie tego, co w pierwszej kolejności wymazało pojęcie dwoistości.
 Świadomość jedności jest w istocie stanem wykraczającym poza to, co większość z nas normalnie nazwałaby „moja dusza głosi chwałę Pana”. To po prostu chwała Pana i usunięcie ostatnich śladów prawdy z pola percepcyjnego.
 Na początku, gdy w latach 90. poznawałem Thomasa, nie był jeszcze na takim poziomie.  Trochę się wahał, a jego nauki na temat zjednoczenia były wciąż trochę staroświeckie.  Ale w ostatniej dekadzie swojego życia dotarł tam.  A w ostatnim, ostatnim dłuższym nauczaniu, jakie wygłosił, w Snowmass, odbyła się konferencja z młodszą grupą kontemplacyjną w 2016 r., która stała się podstawą książki Abyśmy byli jedno.  Po raz pierwszy używa on terminu niedualność bez skrępowania, zapoznając ludzi z tym terminem, i używa go w sposób, który bezpośrednio odpowiada temu, do czego stopniowo nas prowadzi w świadomości jedności.  Ale to, co on właściwie zrobił, uwielbiam ten termin: świadomość jedności. Jeśli uważnie prześledzisz jego myśli pod koniec życia, to zauważysz, że rzeczywiście zrobił krok dalej niż jedność.
 Mówi o tym bardzo wyraźnie, że możemy być jednością i że prowadzi to bardziej w kierunku, w którym podąża to, co on nazywa Ostatecznym Ja, które w rzeczywistości nie jest wcale jaźnią lub jest całkowicie jaźnią, którą połączyli na głębokim końcu.  Jest to więc proces aktywny i jeśli czujesz się zdezorientowany, to nie dlatego, że jesteś zdezorientowany, ale dlatego, że warunki są nadal bardzo płynne, ponieważ ludzie wciąż z nimi pracują.
 Mark: Chciałem powiedzieć, że nadal wydaje się trochę płynny.  Przynajmniej nie wiem, kiedy to przyszło, ale książka The Secret Embrace zawiera wiersz Out of Stone.  Jeśli mogę, mówi, w miarę jak fałszywe ja zanika, a ego staje się sługą, co kocham, gdy ego jest sługą, wszystko przemienia się w poezję i wszystko staje się ruchem boskiej miłości, ale potem dodaje, iż odrębne ja pozostaje.
 Cynthia: I tutaj widzisz, jak rozszerza taksonomię osobowości.  Piszę o tym w książce.  Na koniec ma jeszcze dwa szczeble ponad prawdziwym ja i fałszywym ja oraz jeszcze jedno szczebel ponad tradycyjnym zjednoczeniem.  W zasadzie rozszerzył chrześcijańską mapę drogową mistycznego świata.
 Dodał do tego zupełnie nowy poziom i co ciekawe, można powiedzieć, że Bernadette Roberts mogła to zrobić pierwsza.  Ale w kluczowym momencie obrali naprawdę interesującą, inną drogę.  Dla Bernadette Roberts droga do braku „ja” i ostatecznej jedności leży w Nieobjawionym.  Innymi słowy, trzeba było spotkać Boga w czystej transcendencji.
 W przypadku Thomasa tak nie było.  Dla Thomasa cała ta sprawa, taniec Objawionego i Nieobjawionego, jest tym, co święte Tajemne Uściski obejmują i nieustannie płyną z jednego końca do drugiego. Źródło wszelkiej rzeczywistości, gdy Thomas to robi, jest zasłonięte przez Boga Stwórcę, ale kocha je i tańczy, a oni oboje są w głębokim uścisku.
 Zatem dla Thomasa, najważniejszą rzeczą jest Bóg.  Nie tylko to, co nieujawnione.  Nie utożsamia Ostatecznej Rzeczywistości czy ostatecznej świadomości z klasyczną pustką czy klasycznym nieprzejawieniem.  Kojarzy to z nieprzejawionym wlewaniem się w przejawienie, w sposób szczególny i domyślny, z tym, co przejawione, oddające się temu, co intymne.  Ale cała ta sprawa tworzy pewnego rodzaju koło i to właśnie to koło, moim zdaniem, stanowi naprawdę wyjątkowy wkład w niedualną teologię mistyczną.
 Colleen: I wszystko jest bardzo relacyjne.  A kiedy prowadzimy tego typu międzywyznaniowe rozmowy, tak jak w tym sezonie, jedną z rzeczy, która nam pomaga, jest spojrzenie wstecz na te Punkty Zgody, które wyłoniły się z konferencji w Snowmass.  Chciałbym się podzielić kilkoma z nich i chętnie usłyszę wasze odpowiedzi na nie, a może nawet trochę o drodze ojca Thomasa do osiągnięcia punktów porozumienia w tych dialogach.
 Na przykład numer cztery mówi: „Wiara to otwieranie się, akceptowanie i odpowiadanie na Ostateczną Rzeczywistość.  Wiara w tym sensie poprzedza każdy system wierzeń”. Co to dla ciebie oznacza, że ​​wiara poprzedza każdy system wierzeń?
 Cynthia: To naprawdę cudowne i bardzo wyzwalające nauczanie.  Ponieważ wielu chrześcijan, szczególnie tych o poglądach fundamentalistycznych lub ewangelicznych, używa wiary jako synonimu zgody z danym systemem wierzeń.  O to właśnie chodzi w Credo Nicejskim – „Wierzymy w Boga Ojca, Wszechmogącego”. Innymi słowy, wiara dla nich jest zasadniczo nieodróżnialna od zbioru przekonań, których zostali nauczeni lub uformowani w religii.  I dopóki będziesz się tego trzymać, nigdy nie osiągniesz porozumienia wśród tradycji religijnych świata, ponieważ wszystkie mają słusznie nieco inne systemy wierzeń.
 Jabłka nie są pomarańczami, nie są gruszkami, w przeciwnym razie mielibyśmy bardzo nudną sałatkę owocową.  Ale to, co zobaczyli – a to jest dla mnie podwójnie interesujące – to, że wiara jest raczej zdolnością do otwarcia się na nią, do pozostania tu i teraz, na to, co wykracza poza słowa, poza systemy wierzeń, poza ograniczenia – do pozostania otwartym na nią, poprzez jakość swojego serca i pozwolenie sobie na bycie dla niej przejrzystym, aby mogła w tobie wzrastać, działać w tobie i kształtować twoją własną zdolność do wcielania jej w życie i manifestowania.
 Jest to ciekawe, ponieważ po pierwsze, od razu wyrównuje szanse pomiędzy tradycjami międzywyznaniowymi, gdyż każda osoba siedząca w pokoju z Thomasem mogła dzielić się tym bezpośrednim doświadczeniem.  Wiara ta leży w samym otwarciu.  Nie chodzi o to, żeby mieć gotowe odpowiedzi, które potem trzeba zapamiętać i przekazać innym.  Każdy w tym pokoju o tym wie.  Tak jest we wszystkich tradycjach.  Że prawdziwa nieskończoność wykracza poza język i pojęcie.  Ale to nie jest poza zasięgiem serca, otwartego serca.
 Interesujące jest również to, że kiedy praktykowałam Modlitwę Centrum, i to dość wcześnie, uświadomiłam sobie, że to, co Thomas zrobił, stworzyło piękny kamienny most, ponieważ poddanie się, zgoda, po prostu podstawowa zgoda na obecność i działanie Boga.  Zgoda buduje zaufanie. Uczysz się wyrażać zgodę, a nie budujesz jej w sposób przypominający grę umysłową.  Jeśli praktykujesz Modlitwę Koncentracyjną jako sposób puszczania, za każdym razem, gdy wykonujesz ten gest puszczania, ćwiczysz przejście z bardziej ograniczonej przestrzeni neurologicznie do nieco bardziej otwartej przestrzeni.  Tworzysz więc w sobie mechanizm, który zmienia wzorzec twoich reakcji w kierunku otwartości i zaufania.
 I zaufanie.  e.  otwartość buduje wiarę, która w swoim w pełni dojrzałym znaczeniu jest zdolnością nie tylko do wierzenia, ale także do rzeczywistego subtelnego postrzegania rzeczywistości sfer, form manifestacji, sposobów, w jakie boskość tworzy połączenia niewidoczne dla nagich zmysłów lub samoobronnego ego.  Tak więc jest to bezpośredni krok naprzód, który można osiągnąć, siedząc tam i modląc się dwa razy dziennie, przez dwadzieścia minut, porzucając myśli i rozwijając coraz bardziej ustabilizowaną zdolność dostępu do tej otwartości i pozwalając jej przekształcić się w zaufanie, które buduje większą podatność na wiarę jako system wierzeń w każdej religii.
 Więc możesz zacząć je przyjmować i obserwować, jak ludzie w chrześcijaństwie to robią.  Niektórzy ludzie wracają do Modlitwy Głębokiej, ponieważ jest to jedyny sposób, aby zbliżyć się do tradycji chrześcijańskiej, od której uciekli, gdyż nie mogą znieść wszystkich doktryn, dogmatów i absurdalnych rzeczy, w które trzeba wierzyć.
 I stopniowo, w praktyce modlitwy, to stopniowe łagodzenie i otwieranie, buduje tę dyspozycyjność – przejrzystość wobec Boga.  Dzięki temu mogą wreszcie powrócić do relacji wiary i przekonań oraz zaakceptować rzeczy, które wcześniej by odrzucili, ponieważ teraz mają głębszą zdolność, zrozumienie, przywiązanie i zaufanie.  Jest to więc wspaniała jednostka spajająca zarówno nasze własne tradycje, jak i pomiędzy tradycjami.
 Mark: Wygląda na to, że wiązanie również powoduje mniejsze rozdrobnienie.  Jednym z innych terminów użytych w Punktach Porozumienia było to, że mówili o „potencjale ludzkiej całości, lub w innych ramach odniesienia oświecenia, zbawienia, transcendencji, transformacji, błogosławieństwa, obecnym w każdej istocie ludzkiej”. Czy to jest inne określenie na to?  Może nie jest to dokładnie taka sama Ostateczna Rzeczywistość, ale ta idea całości człowieka zaczyna się ze sobą łączyć.  Jesteśmy połączeni – ta jedność.
 Cynthia: Tak.  Myślę o sobie, kiedy czytam ten akapit, który jest bardzo treściwy.  Myślę, że jego pierwotne znaczenie jest takie, że w naszej zachodniej tradycji, w miejscu, w którym obecnie się znajdujemy, słowo „całość” najbardziej przybliża to, co buddyjski mistrz mógłby nazwać oświeceniem.
 Podobnie jak w tradycji chrześcijańskiej, nie mamy doświadczenia pozwalającego zrozumieć, co oznacza oświecenie.  To nie jest termin, którego używamy.  Nie jest to wartość, którą zazwyczaj przypisujemy rzeczom.  Kiedy więc buddyści zaczynają mówić o oświeceniu i oświeconych istotach, nie wiemy, gdzie to umieścić.  Dlatego myślę, że Thomas oferuje nam pełnię, jako punkt wyjścia do rozmowy o tym, jak wygląda człowiek, który osiągnął wyższy i głębszy stan integracji i współczucia.
 W naszej starej tradycji chrześcijańskiej mieliśmy na to doskonałe określenie.  Słowo to brzmi theosis, czyli przebóstwienie.  Jednak słowo to szybko wyszło z użycia, szczególnie na chrześcijańskim Zachodzie, gdzie w VI wieku, gdy święty Augustyn i nauka o grzechu pierworodnym zostały nam narzucone niczym żelazne łańcuchy, ludzie stracili serce.  Jeśli chodzi o wizję teosis, jest ona zawarta w naukach Jezusa.  Jeżeli chcesz być cały, jeżeli chcesz być doskonały, mówi Jezus.  Sprzedaj wszystko, co masz, rozdaj ubogim, a potem przyjdź i chodź za Mną.  A to, co Jezus rozumie przez doskonałość, co buddyści rozumieją przez oświecenie, co niektóre tradycje rozumieją przez istoty duchowe, klasyczne znaczenie teosis – wszystko to oscyluje wokół tej samej idei.  Że normalnie, w naszej rozbitej świadomości, zawsze doświadczamy świata poprzez oddzielne fragmenty, kawałki i części.  Już o tym mówiliśmy, o tym, co wewnątrz i na zewnątrz.
 Stawanie się całością, stawanie się oświeconym, stawanie się doskonałym, stawanie się boskim – wszystkie one mówią o czymś, co leczy to rozbicie.  I to jest właśnie jedna z tych rzeczy, która okazała się genialna na konferencji Snowmass.  Jeśli od razu spróbujesz uchwycić to językiem i mówić o stanowisku buddyjskim, hinduistycznym i tradycji kapitalistycznej, zaczniesz gubić się w sporach, a samo zagadnienie rozpadnie się na fragmenty.
 Ale jeśli zostaniesz, jakie będziesz miał odczucia po takim doświadczeniu?  W jaki sposób jest ona realizowana w waszej tradycji?  Ludzie kiwają głowami i mówią: „O tak, właśnie to masz na myśli”.  O to Ci chodzi.  Podobnie jak banki wspólnych doświadczeń, będą się mieszać i przenikać, podczas gdy teologie nigdy nie są w stanie tego zrobić, mają zbyt wiele ostrych krawędzi.
 Colleen: Tak.  Kolejną korzyścią, jaką zyskaliśmy dzięki dialogom w Snowmass i relacyjnemu aspektowi tych spotkań, było to, że ludzie mogli wnieść do dialogu osobiste doświadczenia związane ze swoją tradycją.  A kiedy widzimy tę osobę, naprawdę rozumiemy proces prowadzący do oświecenia, zbawienia i pełni.
 Dalajlama nie osiągnął tego poziomu przebudzenia (i ojciec Thomas używa tego słowa w „Rozważaniach o Niepoznawalnym” – przebudzenie) z dnia na dzień.  Słuchanie ciebie było powrotem do moich zajęć z teologii systematycznej i tego głuchego pojmowania zbawienia jako procesu uzdrawiania i całości, a może także wprowadzenia do refleksji nad niepoznawalnym.
 Ojciec Thomas mówi o ewolucji duchowej jako o procesie.  Mówi on o „procesie wyzwolenia”. I mówi to - „że kończy on ewolucję biologiczną, która doprowadziła nas do względnej wolności racjonalnej świadomości.  Poza racjonalną świadomością, droga do wewnętrznej wolności rozszerza się i staje się zjednoczeniem woli z tym, co jest samą wolnością.  Ewolucja duchowa jest ścieżką wyzwolenia się od fałszywego ja, ego i odrębnego poczucia własnej wartości. Cynthia: Tak.  Ponieważ fałszywe ja, ego i oddzielne ja mają to, co jest wspólne, to to, że wszystkie one są generowane przez to, co ja nazywam egoistycznym systemem operacyjnym.  To tak jak na komputerze.  To system operacyjny taki jak Mojave lub coś takiego.  Ale realizuje ten program: percepcję poprzez różnicowanie.  Kiedy więc uruchamiamy ten program, co robią wszyscy ludzie, Thomas zasadniczo nazywa to racjonalną świadomością, choć nie zagłębia się zbytnio w fenomenologię świadomości ani w to, jak ona działa.  Jak to jest zbudowane?  Ale to właśnie łączy ich wszystkich i poza tym, w tym oświeconym lub ewolucyjnym wyzwoleniu ulepszamy system operacyjny, abyśmy mogli widzieć poprzez bezpośrednią percepcję, a nie poprzez ciągłe odbijanie go od jakiegoś małego aktora pośrodku, który kradnie wszystkie smakołyki i wciąż się martwi.
 To właśnie to, czego coraz częściej doświadcza i o czym coraz częściej mówi.  Jednym z najważniejszych nauk, jakich udzielił na zakończenie, był jego wspaniały żydowski przyjaciel, rabin Rami Shapiro.  Pewnego dnia, kiedy mieszkał jeszcze w Snowmass i prowadził narady w bibliotece szpitala z widokiem na Górę Cypress w tle, Rami go odwiedził. Zapytał go o jego praktykę z tamtych dni, a on powiedział, że kiedy Thomas się pojawia, po prostu go odkładam z powrotem, a kiedy się pojawia, to go odkładam z powrotem, a kiedy się pojawia, to go odkładam z powrotem.
 To tak, jakby wiedział, że nadal będzie swoim starym, ukochanym, neurotycznym, nadmiernie kontrolującym Thomasem i że to kiedyś wyjdzie na jaw, ale jednocześnie miał coraz więcej miejsca, gdzie mógł po prostu odłożyć to na miejsce.  Tak właśnie działał Thomas, dokonując ostatecznego przejścia do ewolucyjnego wyzwolenia, o którym mówi.  Kiedy Thomas w końcu zostaje na zawsze, jesteś już w stanie jedności.  Nic nie plami obrazu, nikt już nie trzyma palca na obiektywie aparatu.
 Ale dotarcie do tego celu jest procesem.  To proces, ponieważ musisz zmienić nie tylko swoje nastawienie, ale cały system, za pomocą którego twoje skończone i fizyczne ciało czerpie energię do życia.  Ponieważ wykorzystujemy naszą świadomość ego i poszukiwanie afirmacji, aby faktycznie dać sobie siłę życiową i energię.  A przez jakiś czas dla wszystkich ludzi, którzy już tego nie robią, następuje okres wielkiego wyczerpania, nazywany ciemną nocą ducha.  Nie wiesz, co jest na górze.  Jak mam utrzymać swoje ciało w całości, kiedy nie ma mnie, ale muszę mieć siebie, żeby mną rządzić, prawda?  I nadszedł czas bolesnego porodu.
 Colleen: Tak.  Tytuł Twojej książki trafnie brzmiał: „The Making of a Modern Day Mystic” (Narodziny współczesnego mistyka), a następnie w pewnym sensie wszyscy jesteśmy w trakcie tego procesu.  Zastanawiam się, co cię zaskoczyło w tym głębokim zanurzeniu się w późniejsze nauki?  Byłeś z nim bardzo blisko, ale czy odkryłeś coś nowego, a może nawet coś, co nas zaskoczy – oto jest pytanie, kiedy przeczytamy Twoją książkę i dowiemy się o nim więcej z tej perspektywy.
 Cynthia: Najbardziej zaskoczyła mnie piękna, prosta ludzka natura końcowego procesu blasku.  Że stawał się coraz bardziej świetlisty.  Nigdy nie zakładał żadnych podróbek.  Kilka razy odwiedziłem go przy łóżku w szpitalu St.  Józef w gospodzie.  Cierpiał.  Był niezadowolony.  Często był rozdrażniony.  Od czasu do czasu zdarzało mu się obsesyjnie myśleć o czymś, ale potem udawało mu się to przebić.
 Kiedy był wśród ludzi, myślę, że rzeczą, która mnie najbardziej zadziwiała, była jego jakość i rosnąca zdolność przekazywania tego, co w klasycznej tradycji nazwano by baraka, czyli duchową łaską.  Od samego początku był charyzmatyczny i ludzie uwielbiali jego nauki, lecz na końcu było to jak dotknięcie promiennej kuli, gdy odkryli, że w jego istocie jest coś tak obecnego, zastygłego, świetlistego i kochającego.
 Wiesz, mógłby po prostu umyć zęby, a plama i tak by tam została.  A jednak było to całkowicie ludzkie.  Nie sprzeciwiało się swojemu człowieczeństwu.  Po prostu wpłynęło to na jego człowieczeństwo i rozświetliło każdy myty ząb.  W zasadzie rozwiał mi tę sprzeczność i nauczył mnie, że trzeba po prostu być sobą, gdy maszerujesz naprzód, i patrzeć przed siebie, w stronę tego, za czym tęsknisz, a reszta dopadnie cię w zabawny sposób. Ostateczna Rzeczywistość rządzi.
 Colleen: Taka wolność.
 Mark: Pięknie.
 Colleen: Tak.  Bądź sobą w świecie.  To piękne pożegnalne błogosławieństwo.  Marku, co o tym myślisz?  Jakieś przemyślenia?
 Mark: Nie, Cynthio, po prostu to wszystko przyswajam.  To jest tak głęboka nauka i uwielbiam tę inkluzywność, że nie poddajemy się całkowicie, indywidualne „ja”, ale jesteśmy też całkowicie zanurzeni w jedności, w jedności. Było to wyraźnie widoczne u Thomasa aż do samego końca.
 Cynthia: Tak, to była zabawa.  To była sztuka.  Pod koniec życia najbardziej zachwycił go taniec, a właściwie to właśnie on był zdumiewającym, nowym wzrostem na silnych korzeniach jego bytu.  Nigdy nie wyobrażał sobie, że pisze poezję, ale cieszył się spotkaniem Boga jako twórczego artysty bawiącego się światem.  Jest po prostu cudownie.  To jest po prostu pełne radości.  Dla mnie jest to zawsze największa nagroda, kiedy myślę o czasie spędzonym z Thomasem – o tych dobrych i złych chwilach.  Ale widzieć, jak eksploduje w nim ta radość i głęboka chęć, i czuć, że teraz piastuje on jakieś stanowisko.
 Poza fizycznym ciałem i poza sferą fizyczną, ale nadal bardzo zaangażowani w świat, pomagając dbać, zarządzać, kształtować i sprawiając, że poczucie tej troski przepływa przez nas, chociaż nie możemy jej zobaczyć.  Emocje związane z tym, że zabieramy się za to w nowe miejsce i naprawdę przyswoimy sobie instrukcje, które dyskretnie nam dał na końcu, naprawdę nad nimi popracujemy i je przemyślimy.
 Tak jak robiliśmy to przez tę godzinę.  Jeszcze nie wszystko poukładaliśmy, ale fajnie było to przeżuć.  Gdy grupy ludzi w Contemplative Outreach i poza nim to robią, samo trzymanie się tego materiału, rozważanie go, integrowanie go ze swoim życiem jest nauką, Eucharystią, którą nam pozostawił, nauką swojego własnego życia.
 Colleen: Naprawdę tak jest.
 Mark: Pamiętam jeden wers z jednego z wierszy z tomu „Secret Embrace”: „Jestem wywrócony na drugą stronę”.  On po prostu jest chętny to zrobić, prawda?  To nadal ja tam jestem, on też jest chętny od całości.
 Cieszę się z wydania Twojej książki.  Nie mogę się doczekać, aż to ukaże się w sprzedaży.  Który ukaże się w listopadzie.  Thomas Keating i narodziny współczesnego mistyka chrześcijańskiego.  Colleen, czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o Instytucie Garrison?
 Colleen: Tak, w marcu 2025 roku, z okazji 102. urodzin ojca Thomasa, Cynthia połączy siły z Garrison Institute, aby zorganizować inauguracyjne sympozjum poświęcone Thomasowi Keatingowi.  A to będzie stanowiło bezpośrednią kontynuację pięciodniowego cichego odosobnienia, poświęconego nauczaniu na podstawie materiału z twojej nowej książki.  Czy są dla nas jakieś aktualności na ten temat lub jak możemy się dowiedzieć czegoś więcej, jeśli ktoś jest zainteresowany wyjazdem?
 Cynthia: Komitet sterujący właśnie przygotowuje wszystko do rozpoczęcia, przetwarza informacje o terminie wydarzenia.  Ale co w tym wszystkim najfajniejsze, to fakt, że pod jednym dachem spotkamy się z osobami, które były najbliższymi przyjaciółmi i towarzyszami Thomasa w ostatnich 30 latach jego życia.  Ludzie, którzy się nie znają, bo on trzymał swoją wewnętrzną duchową gałąź i gałąź Contemplative Outreach trochę oddzielnie, ale poznasz całą ekipę.
 W spotkaniu wezmą udział Adam Bucko i Will Keepen, Rory McKinney, Nathaniel, Miles Yepez oraz kilku wspaniałych nauczycieli zakonnych, m.in. ojciec Cyprian, który przez wiele lat był przeorem w Big Sur, a niedawno objął urząd ministra ds. międzyreligijnego dialogu monastycznego w Watykanie.  On nadchodzi.  Mamy więc kilku wspaniałych ludzi, którzy byli bliskimi przyjaciółmi Thomasa, a także kilku mądrych ludzi z sieci Contemplative Outreach, wytrwałych ludzi takich jak MaryAnne Best i kilka nowych głosów, takich jak ty, Colleen i Keith Christick, w które Thomas tak wiele inwestował w ostatnich dniach.  Więc mam nadzieję, że będzie to spotkanie wody.
 Inną naprawdę dobrą rzeczą, odpukać i trzymać kciuki, jest to, że David Frenette również tam będzie i będzie współprowadził to rekolekcje.  To pierwszy raz, kiedy David i ja wspólnie prowadzimy rekolekcje.  W swojej części wykładu będzie dużo nauczał o świadomości jedności i służbie kontemplacyjnej.
 I tak myślę, że to może być jakby poruszenie wody, w której wszystkie te kawałki, które były nieco rozbite, nawet w jego życiu, łączą się, zaczynają kochać się nawzajem i naprawdę tworzą nową siłę energii, aby posunąć się naprzód z tą wspaniałą misją i wizją, którą nam dał.
 Mark: Wspaniale.
 Colleen: Wspaniale.  To jest w moim kalendarzu.
 Cynthia: Ratujmy sytuację.  Damy ci znać.
 Colleen: Tak.  Cynthio, dziękuję Ci bardzo.  Jesteś jednym z naszych nauczycieli mądrości i to prawdziwy dar, kiedy możemy dzielić się z Tobą swoją obecnością.